Potrafi obronić się przed konstruktywnym wotum nieufności, ale nie jest w stanie skupić się wokół agendy łączącej ugrupowania Zjednoczonej Prawicy. Spotkanie liderów trzech partii raczej potęguje, niż łagodzi to wrażenie.

Rząd bez większości

Prezes PiS Jarosław Kaczyński, wybierając taktykę grillowania koalicjantów, tylko przyspiesza procesy rozpadu obozu. To zabawne, ale przy okazji odwołania wiceministra z Solidarnej Polski Janusza Kowalskiego, jak i podtrzymania trzech wiceministrów z Porozumienia, których odejścia chciał Jarosław Gowin, przypomniano nagle zasadę, że za politykę personalną w rządzie odpowiada premier. Choć przy okazji rekonstrukcji nie ukrywano, że skład gabinetu mebluje mu Kaczyński.
Każdy z tych konfliktów ma inną logikę. Zbigniewowi Ziobrze wybaczano do tej pory więcej – dymisja Kowalskiego nastąpiła po wielu miesiącach szarpania tygrysa, Kaczyńskiego, za wąsy. To zrozumiałe, ten obóz ma większą tolerancję dla radykalizmu, który jest po prostu parodią poglądów i inicjatyw samego prezesa PiS. Solidarna Polska wciąż wydaje się zresztą mniej groźna. Unijny fundusz odbudowy da się przegłosować w Sejmie bez niej – głosami części opozycji. Choć gdy przypomnimy sobie zablokowanie z woli Ziobry projektu „amnestionowania” urzędników oskarżonych o bezprawne działania w trakcie pandemii, widać, że o pełnym bezpieczeństwie trudno mówić. A już premier Morawiecki musi się stale obawiać ciosu w plecy ze strony tego koalicjanta.
Reklama
Co do Jarosława Gowina – jego winą jest oponowanie z pozycji mniejszej partyjności i przyznawania – do pewnego stopnia – racji opozycji. Można się zastanawiać, dlaczego Kaczyński zgodził się na atak Adama Bielana na Gowina w momencie, kiedy rząd zaczął forsować wysoce kontrowersyjny podatek medialny. Czy naprawdę prezes uwierzył, że uda się przejąć Porozumienie z niemal wszystkimi posłami? Czy też chodzi mu bardziej o hałas, gonienie króliczka, może o satysfakcję raczej niż o osiąganie realnych celów?
W każdym razie rozdźwięk z Gowinem podważa sensowność zgłaszania przez PiS projektów twardych, inicjatyw „odgórnej rewolucji” – czy dotyczy to mediów, sądów, czy innych sfer. Takie raczej nie przejdą. Pewien polityk związany z frakcją Bielana przekonywał wprawdzie, że dla podatku medialnego da się uciułać głosy bez 13 posłów Gowina, a większość z posłów postawiona przed wyborem: szybkie wybory albo posłuszeństwo, wybrałaby to drugie.
Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.