Wtorkową debatę zorganizowała Platforma Obywatelska, a wzięli w niej udział m.in. były szef MSZ i b. marszałek Sejmu Radosław Sikorski, b. szef MSZ Dariusz Rosati, sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński oraz przewodnicząca Rady Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego dr hab. Katarzyna Pisarska.

Radosław Sikorski ocenił, że Polska, ze względu na wojnę w Ukrainie, stała się państwem frontowym i hipotetycznie polem bitwy. "Jeśli Putin wygra, to będziemy mieli armię rosyjską wokół prawie połowy naszych granic. Poza tym odgraża się, że może użyć broni atomowej, czego nie można zupełnie wykluczyć" - powiedział b. minister spraw zagranicznych. Przypomniał, że Rosjanie regularnie, w ramach swoich co trzyletnich manewrów "Zapad", ćwiczą użycie taktycznych głowic jądrowych wobec terytorium przeciwnika.

Zdaniem Sikorskiego, nie należy się spodziewać szybkiego zakończenia wojny na naszą wschodnią granicą. "Sądzę, ze Rosjanie rzucają teraz ostatnie rezerwy do ofensywy w Donbasie, ale nawet jeśli ją wygrają, to Ukraina nie zrezygnuje z prób odzyskania terytorium i to nie będzie zamrożony konflikt, tylko taka szarpanina bardziej" - dodał b. szef MSZ.

Reklama

Katarzyna Pisarska zgodziła się, że wojna w Ukrainie stanowi też zagrożenie militarne dla Polski, wymagające kompleksowego przygotowania naszej armii do obrony terytorialnej, obrony wybrzeża oraz możliwych bardzo szerokich cyberataków. "Wymaga też od nas przygotowania w obszarze polityki energetycznej. Jesteśmy państwem, które ciągle balansuje między wykorzystaniem ogromnej ilości węgla (...), a państwem, które poszukuje innych źródeł energii. Jest to też wojna, która odbywa się i będzie odbywała w umysłach obywateli i musimy pamiętać, że mamy po drugiej stronie przeciwnika, który działa i będzie działał na rzecz dzielenia Polaków i Ukraińców, wykorzystując różnego rodzaju obawy po obu stronach" - wskazała dr Pisarska.

Przestrzegała, że celem Rosji jest także tworzenie podziałów między samymi Polakami, dlatego - jak podkreśliła - powinniśmy nauczyć się rozmawiać z tymi, z którymi nie zgadzamy się politycznie.

Dariusz Rosati ocenił, że Polska jest w o tyle dobrej sytuacji, że należy do NATO, najlepszego i najskuteczniejszego sojuszu wojskowego w historii. Gorzej - według niego - wygląda sytuacja w polskiej armii. Według niego, armię osłabiło odsunięcie kilka lat temu najbardziej doświadczonych dowódców wojskowych i wstrzymanie programu modernizacji polskich sił zbrojnych. "Symbolem tego zatrzymania było unieważnienie kontraktu na śmigłowce bojowe, które miały zapewnić Polsce bezpieczeństwo w pewnych bardzo specyficznych warunkach walki" - dodał polityk.

Zwrócił ponadto uwagę na kwestie związane z bezpieczeństwem zdrowotnym, prawnym i ekonomicznym. Zwiększeniu bezpieczeństwa w ostatnim z tych obszarów sprzyjałoby - jego zdaniem - przyjęcie euro. "Od dwóch, trzech miesięcy mamy taką sytuację, że coraz więcej ludzi przekonuje się na własnej skórze, że euro byłoby niezłym rozwiązaniem w sytuacji, kiedy inflacja u nas jest ponad dwa razy wyższa niż w strefie euro, a kurs złotego osłabia się w stosunku do waluty europejskiej. Gdybyśmy mieli euro, to przynajmniej z tego punktu widzenia nasze zarobki i oszczędności byłoby w jakiś sposób chronione" - powiedział Rosati.

Jeśli chodzi o kwestie zdrowotne, b. szef MSZ wytknął rządzącym m.in. wydłużające się kolejki do lekarzy specjalistów i "katastrofę" w walce z pandemią Covid-19, a w kwestiach związanych z wymiarem sprawiedliwości - upolitycznienie prokuratury, brak stabilności prawa oraz atak na sądownictwo.

Rosati wyraził też pogląd, że obecna władza z pogardą podchodzi do nauki. "Tego typu krzewienie, czy tolerowanie postaw, że szczepienia są szkodliwe, albo, że Unia Europejska dybie na naszą niepodległość, albo że euro jest szkodliwe, to są wszystko poglądy, które z jednej strony osłabiają nasze bezpieczeństwo w różnych wymiarach: zewnętrznym, ekonomicznym, zdrowotnym, ale z drugiej strony świadczą też o tym, jak zacofana jest ta władza, jeśli chodzi o wiedze dotyczącą współczesnego świata" - ocenił Rosati.

Marcin Kierwiński rozwinął z kolei temat związany z bezpieczeństwem energetycznym. Skrytykował planowaną fuzję Orlenu i Lotosu, która wiąże się z koniecznością sprzedaży części aktywów gdańskiej firmy, w tym ponad 400 stacji paliw (ma je kupić węgierski koncern MOL). "Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że współpraca z ludźmi, którzy dziś są agentami Putina w Europie, bo tak należy określić Viktora Orbana, jest po prostu dla Polski niebezpieczna" - ocenił sekretarz generalny PO.

Rządzącym wytknął ponadto zarzucenie procesu dywersyfikacji źródeł energii, na co - jak podkreślał - stawiały rządy PO. "To, co traktujemy jako taką oczywistość, czyli gazoport wybudowany przez rząd pana premiera Donalda Tuska, czy interkonektory (...) to był wielki dorobek takiej konsekwentnej polityki dywersyfikacji źródeł energii i surowców do Polski, tylko to wszystko zostało niestety zarzucone" - powiedział Kierwiński. (PAP)

Marta Rawicz