Zamrożenie cen prądu do połowy 2024 r. Jak głosowały poszczególne kluby sejmowe?

W czwartek przyjął ustawę o zmianie ustaw w celu wsparcia odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła oraz niektórych innych ustaw, której celem jest zamrożenie cen prądu, gazu i ciepła do połowy 2024 r. Za ustawą głosowały kluby KO, Polska 2050-TD, PSL i Lewicy, PiS i Konfederacja wstrzymały się od głosu.

Reklama

W czwartek Sejm przyjął ustawę o zmianie ustaw w celu wsparcia odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła oraz niektórych innych ustaw, której celem jest zamrożenie cen prądu, gazu i ciepła do połowy 2024 r. Ustawa została przyjęta głosami posłów Koalicji Obywatelskiej (za głosowało 156 posłów), Polski 2050-TD (33 głosów za), PSL – TD (30 głosów za) oraz Lewicy (24 głosów za). Od głosowania nad ustawą wstrzymały się kluby Prawa i Sprawiedliwości (wstrzymało się 181 posłów) oraz Konfederacji (16 głosów wstrzymujących się oraz 1 przeciw ustawie). Za ustawą głosowała także trójka posłów Kukiz15.

Wcześniej Sejm odrzucił poprawki posłów PiS, których celem było m.in. wydłużenie okresu zamrożenia cen energii, gazu i ciepła do końca 2024 r. Za poprawkami posłów PiS głosowali posłowie tego ugrupowania oraz Kukiz15, posłowie Konfederacji w każdym głosowaniu wstrzymywali się od głosu, zaś poprawki były w każdym głosowaniu odrzucane głosami klubów KO, Polski 2050-TD, PSL-TD oraz Lewicy.

Przyjęta ustawa, dla której punktem wyjścia był projekt poselski, złożony przez posłów KO i Polski 2050-TD zakłada przedłużenie do połowy 2024 r. maksymalnych cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych na poziomie 412 zł za MWh netto do obecnego poziomu limitu zużycia, pomniejszonego o 50 proc., ponieważ przepisy mają obowiązywać przez pół roku. Powyżej limitu zachowana ma być stawka 693 zł za MWh, jako cenę maksymalną.

Taką samą cenę maksymalną mają płacić samorządy i podmioty użyteczności publicznej. Sejm przyjął też poprawkę przewidującą, że analogicznie jak w 2023 r., będzie to też stawka maksymalna dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz rolników. Dodatkowo posłowie objęli tym rozwiązaniem objęte spółki komunalne prowadzące obiekty sportowe, jak hale sportowe czy baseny.Ustawa utrzymuje przez I połowę roku 2024 obecne rozwiązania dotyczące ograniczenia cen gazu i ciepła. Przewidziane inną ustawą dodatki osłonowe w 2024 r. wyniosą 50 proc. obecnych kwot, ponieważ rozwiązania te mają obowiązywać pół roku. Dodatkowo kwoty dodatku osłonowego w 2024 r. będą zwaloryzowane wskaźnikiem inflacji za 2022 r.

Jako źródło finansowania wskazano Fundusz COVID-19, który będzie zasilany z odpisu gazowego, który trafia na Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny za 2022 r. oraz innymi środkami. Ustawa wprowadza konieczność przekazywania odpisu gazowego na Fundusz wstecznie za rok 2022.

Teraz ustawa trafi do Senatu.

Sejm zmienił regulamin: Wybór premiera w tzw. drugim kroku z wykorzystaniem systemu do głosowania

Wykorzystanie urządzenia do liczenia głosów przy wyborze przez Sejm prezesa Rady Ministrów w tzw. drugim kroku konstytucyjnym to jedna ze zmian, jakie w Regulaminie Sejmu wprowadzili w czwartek posłowie. Inne przyjęte zmiany mają usprawnić prace sejmowych komisji nad budżetem państwa.

Projekt zmian w Regulaminie Sejmu przedstawiło prezydium izby. Jedna z głównych modyfikacji przewiduje, że Sejm wybiera premiera w tzw. drugim kroku konstytucyjnym "na zasadach ogólnych", tzn. głosowanie co do zasady będzie odbywało się przez podniesienie ręki przy równoczesnym wykorzystaniu urządzenia do liczenia głosów, a głosowanie imienne będzie fakultatywną formą, o której zastosowaniu mógłby zdecydować Sejm".

Według wnioskodawców, druga zmiana w Regulaminie Sejmu ma usprawnić prace komisji finansów nad budżetem państwa. Zgodnie ze zmianami, w przypadku, gdy właściwa komisja nie przedstawi komisji finansów publicznych swojego stanowiska w określonym terminie, nie wstrzymuje to dalszych prac komisji finansów publicznych.

W uzasadnieniu wskazano, że Prezydium Sejmu wyznacza komisjom sejmowym, do których zostały skierowane poszczególne części budżetowe, termin przekazania komisji finansów publicznych stanowisk zawierających wnioski, opinie lub propozycje poprawek wraz z uzasadnieniem. Obowiązujące przepisy nie regulują skutków nieprzekazania przez te komisje swoich stanowisk w terminie.

W czwartkowym głosowaniu za zmianami w Regulaminie Sejmu opowiedziało się 244 posłów, przeciw było 203, nikt nie wstrzymał się. Poparcia nie uzyskały poprawki posłów PiS i Konfederacji.

Podczas środowej debaty wicemarszałkini Monika Wielichowska (KO) poinformowała, że projekt zakłada przy wyborze premiera w drugim kroku konstytucyjnym odejście od "archaicznego głosowania imiennego, które polega na wrzuceniu przez posłanki i posłów podpisanych imieniem i nazwiskiem kartek do urny".

Kazimierz Smoliński (PiS) krytykował przede wszystkim zmianę dotyczącą prac komisji finansów nad budżetem państwa. Według niego, jest to jest jawne obniżenie jakości prac nad finansami państwa oraz rażące obniżenie jakości prac Sejmu nad budżetem państwa.

Jarosław Urbaniak (KO) podkreślił, że proponowane zmiany w Regulaminie Sejmu likwidują jeden z najbardziej archaicznych przepisów, jaki przez nieuwagę "utkwił" w regulaminie, czyli sposób głosowania imiennego nad wyborem premiera w tzw. drugim kroku konstytucyjnym.

Proponowane zmiany w obszarze dotyczącym prac komisji nad budżetem krytykował też Michał Wawer (Konfederacja). Argumentował, że komisje sejmowe "właściwie nie muszą pracować, komisja finansów publicznych sama sobie +ogarnie+ budżet, nie ma potrzeby, żeby pozostałe komisje cokolwiek dokładały, uzupełniały".

Sejm odrzucił w czwartek poprawki Kazimierza Smolińskiego do projektu zmian w Regulaminie Sejmu. "Proponujemy wprowadzenie obowiązku składania oświadczeń przez wszystkie kluby i koła poselskie przy udzielaniu Radzie Ministrów lub odmowie udzielenia poparcia" - mówił w środę Smoliński. Jak dodał, chodzi także o możliwość zadawania pytań premierowi i członkom Rady Ministrów.

Smoliński poinformował również, że w poprawkach proponuje wprowadzenie możliwości udzielenia przez marszałka Sejmu głosu - poza kolejnością - przewodniczącym klubu z ograniczeniem do jednego wystąpienia w każdym punkcie porządku dziennego. "Ponadto chcemy, aby dotychczasową informację bieżącą i pytania w sprawach bieżących zastąpić rozwiązaniem w postaci pytań do prezesa Rady Ministrów oraz członków Rady Ministrów" - dodał.

Konfederacja domagała się likwidacji "zamrażarki sejmowej", co według nich obiecywał marszałek Sejmu Szymon Hołownia. W odrzuconej poprawce Konfederacja proponowała, żeby "pierwsze czytanie projektu ustawy lub uchwały odbywało się w terminie nie późniejszym niż 6 miesięcy od dnia złożenia projektu ustawy lub uchwały na piśmie na ręce marszałka Sejmu".

Sejm przyjął ustawę o ochronie odbiorców energii w I poł. 2024 r.

Sejm przyjął w czwartek ustawę o ochronie odbiorców energii, która ma obowiązywać przez I połowę 2024 r. Na ostatnim etapie prac do ustawy wprowadzono poprawkę, która obejmuje ceną maksymalną energii elektrycznej małe i średnie przedsiębiorstwa oraz rolników.

Za ustawą, wraz z poprawkami zagłosowało 247 posłów, jeden był przeciwko, a 197 wstrzymało się. Ustawa trafi teraz do Senatu. Senacka komisja gospodarki planuje zająć się ustawą w piątek rano.

Ustawa, dla której punktem wyjścia był projekt poselski, złożony przez posłów KO i Polski 2050-TD zakłada przedłużenie do połowy 2024 r. maksymalnych cen energii elektrycznej oraz rozwiązań ograniczających ceny gazu i ciepła sieciowego dla wskazanych odbiorców.

Przyjęte w Sejmie poprawki zakładają, że obok samorządów i podmiotów użyteczności publicznej, maksymalną cenę energii elektrycznej będą miały również małe i średnie firmy oraz rolnicy. W stosunku do 2024 r. posłowie rozszerzyli te rozwiązania dla spółek komunalnych prowadzących obiekty sportowe.(PAP)

Hołownia do premiera: Gdzie jest budżet? Morawiecki: Będzie przesłany w najbliższym czasie

Gdzie jest budżet? – zapytał w czwartek w Sejmie premiera Mateusza Morawieckiegomarszałek Szymon Hołownia. Będzie przesłany przez rząd, który uzyska większość w najbliższym czasie – odpowiedział szef rządu. Jak dodał, budżet jest bardzo dobrze spięty

Hołownia odniósł się do zapowiedzi premiera, która padła kilka minut wcześniej podczas wystąpienia Morawieckiego, że w piątek lub sobotę podpisze rozporządzenie o zerowym VAT na żywność.

„Cieszę się z tego rozporządzenia i z tej deklaracji, bo jest ona wyglądana przez miliony Polaków. Odpowiem na pytania, które pan podniósł, te które są skierowane do mnie” – powiedział marszałek. Jak dodał, jeżeli prezes Rady Ministrów zadaje pytania marszałkowi Sejmu, to "mieści się w kanonie próba odpowiedzi”.

Marszałek podkreślił, że projekt dotyczący wakacji kredytowych został skierowany do komisji. "Komisja poinformowała, że poczeka na nowy rząd, czyli około stu godzin, licząc od tej pory” – zauważył.

„Jeżeli chodzi o wasz projekt dotyczący mrożenia cen energii, został odrzucony przez wysoką izbę, (…) i procedowany jest w tej chwili projekt poselski. Nie jest tak, że niebezpieczeństwo w tej sprawie nam grozi” – podkreślił Hołownia.

„Po trzecie, panie premierze, jako marszałek Sejmu proszę pozwolić, że zadam pytanie, które zadawałem już trzykrotnie: gdzie jest budżet?” – dodał.

Mateusz Morawiecki odpowiedział, że „budżet będzie przesłany do parlamentu (…) przez rząd, który uzyska większość w najbliższym czasie”. „Proszę się nie niepokoić, panie marszałku. Budżety jest bardzo dobrze spięty” – stwierdził szef rządu.

Jak dodał, w budżecie są bardzo dobrze zaplanowane dochody i wydatki. „Zmieści się w tym budżecie spokojnie zerowy VAT na żywność” – zaznaczył premier.

„A więc budżet w przyszłym tygodniu, bardzo się z tej deklaracji cieszę” – zareagował Hołownia.

Premier Morawiecki mówił w czwartek w Sejmie, że rząd PiS zaproponował projekt ws. wakacji kredytowych w taki sposób, aby skorzystać z tego mogło ponad 1 mln polskich rodzin. "Ponad milion polskich rodzin martwi się inflacją, wysokimi ratami kredytowymi, tymczasem marszałek Sejmu i opozycja dzisiejsza, która być może ma większość w tej izbie, blokuje ten projekt" - zauważył Morawiecki.

Zaapelował też o przyjęcie rządowego projektu ustawy przedłużającej tzw. tarczę energetyczną dla firm. Poinformował ponadto, że zdecydował, że w piątek lub sobotę zostanie podpisanie rozporządzenie o zerowym VAcie na żywność. "Na wszelki wypadek, gdybyście przypadkiem chcieli się wycofać z tego" - zadeklarował premier.

Jak stwierdził, w pierwszej kolejności przez Sejm "powinno być przyjmowanie to, co korzystne dla Polaków". "Realna tarcza energetyczna, zerowy VAT na żywność i realne wakacje kredytowe, z których będzie mógł skorzystać przynajmniej milion Polaków, a może i więcej; zachęcam, by te wakacje kredytowe był jak najbardziej szczodre. To są najważniejsze realne sprawy, a nie czekanie na jakiś +srebrny guzik+ czy licytowanie się tym, kto powiedział jakiś lepszy żarcik" - powiedział premier.

Morawiecki: Z naszego projektu ws. wakacji kredytowych mogłoby skorzystać ponad 1 mln polskich rodzin

Z naszego projektu ws. wakacji kredytowych mogłoby skorzystać ponad 1 mln polskich rodzin, ale jest on blokowany; projekt PO ws. wakacji kredytowych obejmuje 50-60 tys. polskich rodzin - powiedział w czwartek w Sejmie premier Mateusz Morawiecki.

Sejm w czwartek wieczorem wznowił obrady, ma przeprowadzić głosownia; wcześniej o głos poprosił premier Morawiecki.

"Około trzech tygodni temu zgłosiliśmy do Wysokiej Izby trzy bardzo wazne projekty, takie o których na pewno rozmawiają Polacy. Myślę, że warto, aby Polacy na tym etapie wiedzieli, co dzieje się z tymi trzema projektami" - powiedział Morawiecki.

Jak poinformował, pierwszy projekt to wakacje kredytowe, drugi - tarcza energetyczna i trzeci - zerowy VAT na żywność.

Morawiecki podkreślił, że rząd PiS zaproponował projekt ws. wakacji kredytowych w taki sposób, aby skorzystać z tego mogło ponad 1 mln polskich rodzin. "Ponad milion polskich rodzin martwi się inflacją, wysokimi ratami kredytowymi, tymczasem marszałek Sejmu i opozycja dzisiejsza, która być może ma większość w tej izbie, blokuje ten projekt" - zauważył Morawiecki.

Zaznaczył, że ta opozycja zaproponowała swój projekt. "Otóż ten bieda-projekt wakacji kredytowych zaproponowany przez PO obejmuje 50-60 tys. polskich rodzin (...). Projekt PO, projekt Polski 2050, drastycznie ogranicza możliwość skorzystania z wakacji kredytowych w przyszłym roku. Ten projekt wygląda tak, jakby był pisany w siedzibie jakiegoś banku" - stwierdził Morawiecki.

Czarnek: PiS popiera projekt o powołaniu komisji śledczej do zbadania tzw. wyborów kopertowych

Klub PiS popiera projekt o powołaniu komisji śledczej do zbadania tzw. wyborów kopertowych - oświadczył w czwartek w Sejmie poseł PiS Przemysław Czarnek. "Z chęcią wykażemy, jak blokowaliście funkcjonowanie państwa polskiego w zakresie podstawowych obowiązków" - dodał, zwracając się do opozycji.

Na początku czwartkowych obrad Sejmu, posłowie konstynuowali prace nad projektem uchwały, autorstwa KO, w sprawie powołania Komisji Śledczej do zbadania tzw. wyborów kopertowych.

Czarnek, prezentując stanowisko klubu PiS, podkreślił, że niezmiennie opowiada się za projektem uchwały o powołaniu komisji śledczej do zbadania tzw. wyborów kopertowych. "Klub PiS będzie niezmiennie głosował za powołaniem tej komisji" - oświadczył. Czarnek ironizował jednocześnie, że PiS nauczyło polityków PO czterech zwrotek hymnu, jakie imię żeńskie występuje w polskim hymnie, że na manifestacjach trzyma się flagę Polski, a nie "tęczówki, czy jakieś inne", a także, że w demokracji podatki mają trafiać do budżetu, a nie do lobbystów, czy mafii VAT-owskich.

"Kochani, powołajcie tę komisję, tylko - uwaga - zgodnie z prawem i zgodnie z parytetami zapisanymi w ustawie o sejmowej komisji śledczej. Powołajcie, a nauczymy was uczciwości w debacie na temat demokracji" - powiedział Czarnek.

W trakcie wystąpienia przypomniał okoliczności tych wyborów. Podkreślał, że w konstytucji jest obowiązek przeprowadzenia wyborów prezydenckich i zostały one zarządzone w lutym 2020, a miesiąc później pojawił się pierwszy w Polsce przypadek koronawirusa i wprowadzono stan epidemii. "Rząd RP, odpowiedzialny za państwo polskie, za Polaków, odpowiedzialny za zdrowie obywateli stanął przed obowiązkiem przygotowania wyborów w arcytrudnych warunkach" - wskazywał.

Tłumaczył, że rząd podjął wszystkie możliwe działania zmierzające do tego, aby wybory odbyły się 10 maja. "Postanowiliśmy, że te wybory mają się odbyć, i to w sposób jak najbardziej bezpieczny, to muszą mieć przebieg korespondencyjny" - mówił.

Zaznaczył, że do wyborów korespondencyjnych jednak nie doszło. "Dlaczego? Świadczą o tym dwie wypowiedzi, kogo? Przedstawicieli PO i to wysokich funkcjonariuszy Platformy" - wskazał Czarnek.

"Pierwsza wypowiedź - pan (Rafał) Trzaskowski, który zamarzył, żeby zostać prezydentem RP, co zrobił? Zablokował wybory kopertowe; sam mówił w kampanii wyborczej: to my, prezydenci wielkich miast Platformy Obywatelskiej zablokowaliśmy wybory kopertowe. Pani (Małgorzata) Kidawa-Błońska, dzisiaj marszałek Senatu, wtedy kandydatka na prezydenta Polski. Dołująca w sondażach nieprawdopodobnie; w pewnym momencie spadliście poniżej progu 10 proc. Byliście przerażeni, bo jeśli ona by wystartowała w tych wyborach, to by was skompromitowała a wasze notowania nigdy by się nie podniosły" - mówił Czarnek zwracając się do posłów PO.

"Robiliście wszystko, żeby wywalić wybory kopertowe, no i wywaliliście wybory kopertowe, nie przekazaliście rejestru wyborców i nie można było ich przeprowadzić" - dodał poseł PiS.

"Dzisiaj powołujecie komisję śledczą, bardzo wam dziękujemy. Z chęcią w tej komisji wykażemy, kto doprowadził do sytuacji, w której obowiązki państwa polskiego nie mogły być wykonane. Kto doprowadził do sytuacji, w której tak naprawdę blokowaliście funkcjonowanie państwa polskiego w zakresie podstawowych obowiązków, bo takim obowiązkiem jest przeprowadzenie wyborów, bo jesteśmy państwem demokratycznym. Wy nie jesteście demokratyczni, wy zadziałaliście jak totalitarna opozycja, nawet nie totalna" - podkreślał.

Polityk PiS wskazywał aspekty, który ma badać komisja. Jak mówił, jedną z kwestii ma być legalność działań podejmowanych przez rząd, zmierzających do przygotowania i przeprowadzenia wyborów. "Przecież to obowiązek. Nielegalne byłoby nieprzeprowadzenie i niepodejmowanie tych działań" - podkreślił.

Po drugie - kontynuował - komisja miałaby badać czy środki, które były wydatkowane na przygotowanie wyborów, były celowe. "Jak się przygotowuje (wybory), to się wydaje środki. One zostały wydane bez celu, bo wiecie dlaczego, bo wyście wywalili wybory. Kidawa-Błońska mówiła, że wywaliliście wybory; Trzaskowski mówił, że zablokował wybory" - powiedział.

Czarnek wskazał, że komisja ma badać też, czy rząd miał świadomość, że przeprowadzenie wyborów będzie zagrażało życiu i zdrowiu obywateli. "Oczywiście że tak. Właśnie dlatego podjęliśmy próbę przeprowadzenia wyborów kopertowych, korespondencyjnych, bo wiedzieliśmy, że w tamtej sytuacji nie można zrobić nic innego" - mówił.

Zwrócił też uwagę, że ówczesna opozycja chciała "niezgodnie z prawem, używając do tego stanu klęski żywiołowej" przenieść wybory na jesień 2020 r. Przypomniał, że wówczas mieliśmy do czynienia z drugą falą pandemii. "Wtedy byście narazili Polaków na utratę życia i zdrowia" - ocenił Czarnek.

Podczas wystąpienia polityk PiS nawiązywał też do projektu tzw. ustawy wiatrakowej. "My przygotowywaliśmy projekty ustaw - i posłowie PiS, rząd - zmierzające do wykonania obowiązków państwa polskiego polegających na przeprowadzeniu wyborów na prezydenta. Pytam pana, marszałku Hołownia, jest pan szefem klubu który ma raptem 33 posłów. Mieścicie się w niewielkim autokarze i jeszcze wolne miejsca zostają. Kto napisał ustawę wiatrakową? Jakie lobby stało za tą ustawą. Niech pan nie udaje wariata, pan to wszystko wie. Który lobbysta stał za którymi posłami Polski 2050?" - pytał Czarnek.

"Wy pytacie i powołujecie w tym celu komisję śledczą, żeby zbadać legalność wydatkowania 70 mln zł, a my was pytamy, kto stał za projektem, który doprowadził do obniżenia wartości Orlenu w jeden dzień o 5,5 mld zł" - dodał.

Tomczyk: PiS poniesie odpowiedzialność za wybory kopertowe

PiS poniesie odpowiedzialność za 70 mln zł, które zostały wyrzucone w błoto przy próbie przeprowadzenia tzw. wyborów kopertowych; komisja śledcza jest do tego wstępem - powiedział w czwartek w Sejmie Cezary Tomczyk (KO). Na te wypowiedzi bezskutecznie próbował odpowiedzieć Przemysław Czarnek (PiS).

Na początku czwartkowych obrad Sejmu posłowie przystąpili do drugiego czytania projektu uchwały - autorstwa KO - w sprawie powołania komisji śledczej do zbadania tzw. wyborów kopertowych z 2020 roku. Sprawozdanie komisji ustawodawczej, która zajmowała się projektem we wtorek, przedstawił Krzysztof Brezja (KO). Przypomniał, że komisja rekomenduje przyjęcie projektu uchwały o powołaniu komisji śledczej. Brejza powiedział też, że Arkadiusz Myrcha (KO) złożył poprawki w odpowiedzi na wątpliwości i postulaty ze strony Biura Analiz Sejmowych i Sejmowego Biura Legislacyjnego.

Natomiast stanowisko klubu KO przedstawił Cezary Tomczyk, nawiązując na wstępie do wystąpienia byłego ministra edukacji narodowej Przemysława Czarnka (PiS). Tomczyk powiedział o Czarnku: "ikona uczciwości III RP, człowiek, który swoim znajomym i członkom PiS rozdawał wille za 5 zł". "I taki człowiek to jest idealny przykład, bo panem zajmie się prokuratura w przyszłości" - zwrócił się do polityk PiS poseł KO.

Tomczyk mówił, że "zarówno za rozdawanie willi znajomym, jak i przeprowadzenie nielegalnych wyborów, jest odpowiedzialność karna". "Odpowiedzialność karna za to prędzej czy później nastąpi, raczej myślę, że prędzej (...). Tak samo nielegalne jest rozdawanie willi, jak przeprowadzenie wyborów za 70 mln zł, które się nie odbyły" - dodał poseł KO.

Poseł KO powiedział również, że "ma dla Polaków bardzo ważną wiadomość: do końca rządów PiS zostało już tylko nieco więcej niż cztery dni". "Rozliczymy zło i zaczynamy to robić właśnie teraz" - dodał Tomczyk.

Mówił, że premier Mateusz Morawiecki "ma odpowiedzialność za wybory kopertowe, które próbował w Polsce przeprowadzić". "I ma też odpowiedzialność i poniesie odpowiedzialność za 70 mln zł, które zostały wyrzucone w sprawie wyborów kopertowych po prostu w błoto" - powiedział Tomczyk.

Wskazywał, że w Polsce za nieprzekazanie paragonu klientowi grozi 20 tys. zł kary. "Pan (Jacek) Sasin (były szef MAP - przyp. PAP), pan Morawiecki nie ponieśli żadnej kary za 70 mln zł, które zostały wyrzucone w błoto w sprawie wyborów kopertowych" - powiedział poseł KO.

Tomczyk argumentował, że jest wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i raport NIK mówiące, że przy organizowaniu tzw. wyborów kopertowych złamano prawo, konstytucję i ustawę o finansach publicznych. "I za to będzie odpowiedzialność, a komisja śledcza jest do tego wstępem" - oświadczył poseł KO. Argumentował, że nie było żadnej podstawy prawnej do przeprowadzenia wyborów w formie korespondencyjnej. "Nie było ustawy, która daje rządowi możliwość przeprowadzenia wyborów, (...) przeprowadziliście wybory, a właściwie podjęliście próbę nielegalnie, dokonując zamachu na demokrację w naszym kraju i za to odpowiecie, panie Czarnek" - powiedział Tomczyk.

Polityk KO zapowiedział też złożenie kolejnych poprawek.

Po tym wystąpieniu głos chciał zabrać ponownie Przemysław Czarnek, prosił o udzielenie głosu na 30 sekund. Twierdził, że chce się odnieść do argumentów ad personam. Jednak prowadząca obrady wicemarszałek Dorota Niedziela (KO) nie udzieliła mu głosu. Wicemarszałek uzasadniała, że "przytaczając art. 184 (Regulaminu Sejmu), nie widzi podstaw do sprostowania". Z części sali dobiegały głosy: "Panie Czarnek zejdź pan, regulaminu się naucz".

Polityk PiS ponownie prosił o udzielenie głosu i pozostał na mównicy. Wicemarszałek Niedziela poprosiła Przemysława Czarnka o podejście do niej, jednak były szef MEiN zaczął ponownie przemawiać. Czarnek, zwracając się do posła Tomczyka, wskazywał, że "atak personalny wymaga sprostowania", jednak został mu wyłączony mikrofon.

Wicemarszałek ponownie prosiła Czarnka, by do niej podszedł, lecz nieskutecznie. Następnie głos zabrał Michał Szczerba (KO), który powiedział, że "to jest właśnie twarz PiS-u, ostentacyjna bezczelność, Czarnek musi, bo się udusi, bez żadnego trybu, naruszając powagę Sejmu".

PiS: Kto przygotował projekt ustawy dotyczącej cen energii i wiatraków?

Posłowie PiS pytają lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska, kto przygotował projekt ustawy dotyczącej cen energii i wiatraków. Zarzucają także, że za propozycją może stać osoba, która reprezentuje duże przedsiębiorstwa energetyczne,

Podczas konferencji w Sejmie posłowie klubu PiS relacjonowali przebieg środowego posiedzenia połączonych komisji energii, klimatu i aktywów oraz finansów publicznych zajmowały się poselskim projektem ustawy o ochronie odbiorców energii.

Wiceszef klubu PiS Marek Suski, który jest przewodniczącym komisji energii, wskazywał, że podczas prac okazało się, że autorem nie jest to projekt poselski. "Tylko projekt napisany przez jakiegoś tajemniczego pana, który podczas posiedzenia komisji zabierał wielokrotnie głos tłumacząc, co jest zawarte w tej ustawie" - relacjonował.

Wiceszef klubu PiS kontynuując powoływał się na słowa posła Koalicji Obywatelskiej, który przedstawiał go jako eksperta z Instytutu Obywatelskiego. "Kiedy wpisaliśmy w internecie +Adam Romanowski+ i +Instytut Obywatelski+ nie wyświetliło się to nazwisko przy tym instytucie, natomiast wyświetliło się przy kancelarii adwokackiej i ten pan - jako główny specjalista od doradztwa firmom energetycznym, dużym firmom energetycznym za duże reprezentował i - jak się później dowiedzieliśmy - jest autorem tego projektu" - mówił.

Jak argumentował polityk, "jeśli reprezentować zwykłych obywateli ma człowiek, który zawodowo reprezentuje firmy, które zarabiają na tych zwykłych obywatelach, to moim zdaniem jest to jawna sprzeczność, konflikt interesów". "To jest tak, jakby wynająć lisa do pilnowania kurnika" - grzmiał. "To jest wielki skandal i to należy wyjaśnić" - dodał.

"Mam też do pana marszałka (Sejmu, Szymona) Hołowni apel, żeby zajął się swoimi obowiązkami - nadzorem nad przebiegiem prac legislacyjnych, a przestał się zajmować przeznaczeniem szaf pod swoim biurkiem, bo Sejm polski to poważna sprawa" - mówił Suski. "Panie marszałku, do pracy" - apelował.

Poseł Waldemar Buda mówił natomiast, że nie widział wcześniej takiej sytuacji, że wyznaczony do reprezentowania wnioskodawcy poseł cedował pytania na osobę, która siedziała obok.

"To pokazuje szerszy kontekst tego, jak ta ustawa była przygotowywana, kto jest jej autorem i jakie interesy ona reprezentuje" - dodał.

Buda mówił także, że z projektu wynika zwolnienie z obowiązku tzw. opłaty solidarnościowej, którą płaciły firmy zajmujące się OZE i wiatrakami, najczęściej przedsiębiorstwa zagraniczne. "Więc jeżeli mówimy, kto na tym skorzysta - tak, te firmy na tym skorzystają" - podkreślał.

Michał Wójcik zamieszanie wokół projektu ustawy nazwał "wielkim skandalem". "Najpierw dowiadujemy się, że ustawę pisze pani poseł Kloska (Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050). Potem dowiadujemy się od pani poseł, że to jej inny poseł przyniósł - pan Budka (szef klubu KO, Borys Budka), a wczoraj, w czasie posiedzenia komisji widzimy, że się pojawiają jakieś osoby, które w istocie odpowiadają na pytania, które są skierowane do posłów wnioskodawców" - mówił. "Jestem czwarty raz w polskim parlamencie i nigdy podobna sytuacja nie miała miejsca" - dodał.

Wójcik przypomniał, że w tle projektu są też kwestie dotyczące wiatraków i ich lokalizacji. "Ponieważ było bardzo dużo wątpliwości te sprawy trafiły do prokuratury" - kontynuował i zaznaczył, że poza wnioskiem do prokuratury było też złożone pismo do CBA. "Te wnioski, te zawiadomienie powinno być rozszerzone" - mówił. "Muszą prokuratorzy sprawdzić, co się tak naprawdę działo wokół tej ustawy, kto ją przygotował. To jest pytanie do Donalda Tuska, kto przygotowywał tę ustawę" - dodał.

"Polski parlament to nie jest miejsce, w którym firma prywatna może sobie z zewnątrz przyjść i może sobie przeforsować ustawę" - podkreślał Wójcik.

Grupa posłów Polski 2050-TD i KO 28 listopada wniosła do Sejmu projekt nowelizacji ustawy, dot. wsparcia odbiorców energii, przedłużający zamrożenie cen energii do połowy przyszłego roku. Projekt zawiera także przepisy liberalizujące stawianie farm wiatrowych i wiatraków w Polsce. We wtorek wieczorem na stronach Sejmu pojawiła się informacja o wniesieniu autopoprawki do projektu ustawy posłów KO i Polski 2050-TD, mającej na celu wsparcie odbiorców prądu, gazu i ciepła. Autopoprawkę do projektu złożył klub Koalicji Obywatelskiej.

Z lektury autopoprawki wynika, że wykreśla ona z pierwotnego projektu ustawy dot. wsparcia odbiorców energii, wszystkie przepisy dotyczące elektrowni wiatrowych. Chodzi m.in. o przepisy dotyczące: minimalnej odległości wiatraków od zabudowań (według pierwotnego projektu było to minimum 300 metrów), tego, że inwestycje w elektrownie wiatrowe miały stać się inwestycjami celu publicznego oraz inwestycjami strategicznymi. Wykreślono także zapisy dotyczące ułatwień w zmianach planów zagospodarowania przestrzennego w związku budową wiatraków. Celem autopoprawki jest również wykreślenie przepisów umożliwiających zamianę opłaty na rzecz gminy od inwestorów na dostawy energii z wiatraków.

Z kolei projekt rządowy zakłada przedłużenie zamrożonych cen energii na cały 2024 r. Kosztować ma to w sumie ponad 31 mld zł, z czego w 2024 r. - 25,5 mld zł, a w 2026 r. - 5,6 mld zł. Źródłem finansowania jest budżet państwa - zwróciła uwagę minister. Jak poinformowała, przy kalkulacjach kosztów rząd wciąż pod uwagę bierze ewentualne zmiany w 2024 r. taryf, zatwierdzanych przez Prezesa URE.

autorzy: Karol Kostrzewa, Rafał Białkowski, Grzegorz Bruszewski, Katarzyna Lechowicz-Dyl