Bo skąd mam mieć pewność, czy rzeczywiście przekażą darowiznę? Jak rzeczona organizacja społeczna może sprawdzić, czy otrzymała wszystkie datki? I jak usługodawca może udowodnić, że nawet grosza nie wziął na pokrycie opłat manipulacyjnych?
Mnóstwo interakcji w naszym życiu opiera się na zaufaniu, bo ich weryfikacja byłaby niepraktyczna lub przynajmniej niemiła. Kłopot w tym, że przy codziennych relacjach koszt oszukania jest relatywnie wysoki: ktoś musi poświęcić czas i energię na stworzenie iluzji, by nabrać naiwniaków (a jest ich z reguły niezbyt wielu). Z tego względu chociażby w wielu miejscach możemy ufać usługodawcy, bo wiemy, że oszustwo byłoby dla niego mało opłacalne. Jednak w świecie cyfrowym jeden odpowiednio przygotowany algorytm może zwabić tysiące naiwniaków, którzy nawet nie będą mogli sprawdzić, jak bardzo ich oszukano.
Zmyślam?
Treść całego felietonu można przeczytać w piątkowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej oraz w eDGP.
Reklama