Katharina Knoll, Moritz Schularick, Thomas Steger opublikowali pracę „No Price Like Home: Global House Prices, 1870–2012” („Nic nie kosztuje tak jak dom: Globalne ceny domów, 1870 – 2012” – tłum. autora). Analizują w niej indeksy cen domów dla 14 rozwiniętych krajów od 1870 r. Zebranie tych danych było dużym wyzwaniem. Naukowcy korzystali z ponad 60 źródeł.

Okazuje się, że od ostatniego kwartału XIX wieku do połowy XX ceny domów w większości rozwiniętych państw realnie nie zmieniły się w sposób istotny. Nawet w latach 60. XX w. były niewiele wyższe niż u progu I wojny światowej. Ale od tamtego momentu stawki za nieruchomości rosną. W stosunku do początku XX w. potroiły się, choć praktycznie cały wzrost miał miejsce w drugiej połowie XX w.

Widać też duże różnice w poszczególnych krajach. W Niemczech nieruchomości wzrosły najmniej, w Australii najbardziej. Co ciekawe ceny domów położonych w miastach i na wsi rosły w podobnym stopniu. Pojawia się więc pytanie dlaczego nagle, w połowie stulecia, stawki za nieruchomości zaczęły rosnąć?

W 80 proc. za rosnące ceny nieruchomości odpowiadają wzrastające ceny ziemi.
Reklama

Autorzy wyliczyli, że od kilku dekad ceny robocizny i materiałów są na podobnym poziomie. Z ich szacunków wynika, że w 80 proc. za rosnące ceny odpowiadają wzrastające ceny ziemi. Tłumaczą to postępem w transporcie (pociągi, statki parowe, samochody), który spowodował gwałtowny spadek kosztu przemieszczania się, a zatem zmniejszył koszt dostępu do działek budowlanych. W 1890 roku średni koszt przeniesienia jednej tony towaru o milę wynosił 18,5 centów (w dolarach z 2001 r.), podczas gdy na początku XXI w. było to tylko 2,3 centa. Niemal połowa tego spadku miała miejsce między 1890 r. a I wojną światową.

Od połowy XX w. korzyści z rewolucji transportowej były już słabo odczuwalne. Za to doszły ograniczenia związane z prawem budowlanym, które utrudniły wykorzystanie dostępnych działek. Autorzy przypominają ekonomistę Davida Ricardo, który już w 1817 r. zwracał uwagę, że w długim okresie wzrost gospodarczy będzie przynosił nieproporcjonalnie dużo korzyści właścicielom ziemi. A ponieważ ziemia nie jest równo rozdzielona między obywateli, to w długim okresie jej dystrybucja będzie powodować rosnące nierówności. Co prawda, pisząc to w XIX w. Ricardo miał na myśli ziemię rolną, ale te same mechanizmy dotyczą działek pod zabudowę mieszkalną.

Wzrost płacy minimalnej zwiększy bezrobocie?

Maciej Albinowski i Piotr Lewandowski opracowali analizę „The Heterogenous Regional Effects of Minimum Wages in Poland” („Heterogeniczne, regionalne skutki płac minimalnych w Polsce” – tłum. autora).

Wśród krajów UE w Polsce płaca minimalna ostatnio wzrosła najbardziej. Od 2008 r. do 2018 r. zwiększyła się o 58 proc. Jest to czwarty największy wzrost w wartościach bezwzględnych w UE i czwarty największy jeżeli chodzi o wzrost w stosunku do średniej pensji. Okazuje się, że w dwóch trzecich analizowanych, polskich regionów naukowcy nie stwierdzili, by podwyżki płacy minimalnej miały istotny wpływ na średnie płace i poziom zatrudnienia. Natomiast w jednej trzeciej regionów z najmniejszą, średnią płacą zatrudnienie spadło, ale umiarkowanie.

Gdyby w latach 2007-2018 r. stosunek płacy minimalnej do średniej był na stałym poziomie, to średnie płace byłyby o 3,4 proc. niższe, a zatrudnienie o 1,2 proc. wyższe. Autorzy zwracają uwagę, że w badanym okresie rosła gospodarka, średnia płaca i popyt na pracę. W sytuacji spowolnienia albo recesji związanej z pandemią wzrost bezrobocia spowodowany wysokością płacy minimalnej może być wyższy.

Podwyżki podatków windują ceny

Giulio Zanella przygotował pracę „Prison Work and Convict Rehabilitation” („Praca w więzieniu i rehabilitacja skazanych” – tłum. autora). Wynika z niej, że praca więźniów inaczej działa na skazanych z krótkimi wyrokami (do sześciu miesięcy), a inaczej na tych, którzy za kratami spędzą więcej czasu. Wydłużenie czasu pracy tych ostatnich o 16 godzin miesięcznie zmniejsza o 3 do 10 punktów procentowych prawdopodobieństwo, że w ciągu trzech lat po wyjściu z więzienia wrócą za kraty.

Praca za kratami sprawia, że skazani cały czas wykorzystują swoje umiejętności zarabiania pieniędzy, co ułatwia im powrót na rynek pracy po dłuższej przerwie. Ale ciekawsze jest to, że skazani na wyroki krótsze niż pół roku i pracujący, mają o 9 punktów procentowych wyższą szansę na recydywę. W ich przypadku utracone zarobki są dodatkową karą. Kiedy jej nie ma, słabnie efekt odstraszający kary.

Podniesienie podatku od firm o jeden pp prowadzi do podwyżki cen detalicznych o 0,17 proc.

Scott R. Baker, Stephen Teng Sun i Constantine Yannelis przygotowali analizę „Corporate Taxes and Retail Prices” („Podatki od firm i ceny detaliczne” – tłum. autora). Na podstawie danych z USA wyliczyli, że podniesienie stanowego podatku od firm o jeden punkt procentowy prowadzi do podwyżki cen detalicznych towarów o 0,17 proc. Efekt ten jest większy dla produktów tańszych, kupowanych przez uboższe gospodarstwa domowe. Naukowcy szacują, że ok. 31 proc. podatku od przedsiębiorstw jest płacone przez klientów w postaci wyższych cen.

Michael E. Darden, Julie L. Hotchkiss i M. Melinda Pitts przygotowali pracę „The Dynamics of the Smoking Wage Penalty” („Dynamika niższych płac dla palących papierosy” – tłum. autora). Wyliczyli, że palacze wchodzący na rynek pracy, którzy nie zrezygnują z „dymka”, na swoje 30. urodziny będą zarabiać o 14,8 proc. mniej w przypadku kobiet i o 9,3 proc. w przypadku mężczyzn w porównaniu z tymi, którzy nie wpadną w szpony nałogu.

Aleksander Piński