Zgodnie z dokumentem będzie dozwolona organizacja i przeprowadzanie gier hazardowych w kasynach, w kasynach internetowych, w salonach gier na automatach, dozwolona będzie działalność bukmacherska w salonach bukmacherskich i online, a także organizowanie gier hazardowych w pokera w kasynach i w internecie.

Aby organizować i przeprowadzać gry, wymagana ma być specjalna licencja, a sprzęt powinien posiadać odpowiednie certyfikaty i powinien być wpisany do specjalnego państwowego systemu monitorującego.

Ustawa zabrania organizacji gier hazardowych i otwierania salonów gier na terytoriach nie będących pod kontrolą władz w Kijowie. Podkreślono, że graczami nie mogą być m.in. osoby, które nie ukończyły 21. roku życia.

Ustawę w pierwszym czytaniu przyjęto w styczniu. Następnie zgłoszono ok. 3,5 tys. poprawek. Za przyjęciem ustawy w drugim czytaniu głosowało 248 deputowanych, w większości z rządzącego ugrupowania Sługa Narodu.

Reklama

BBC Ukraina podkreśla, że inicjatorzy ustawy liczą na to, iż do budżetu państwa dzięki licencjom i podatkom od hazardu rocznie będzie trafiać do 5 mld hrywien (ponad 730 mln zł). Przykładowo, licencja na prowadzenie kasyna w hotelu z ponad 150 pokojami ma być ekwiwalentem 60 tysięcy minimalnych wynagrodzeń, czyli ok. 280 mln hrywien (prawie 41 mln zł) - pisze Deutsche Welle.

"Sumy, jakie chcą otrzymywać w związku z legalizacją gier hazardowych są fantastyczne. Jeśli ktoś będzie kupować te licencje, to nie wykluczone, że będzie to po to, żeby prać pieniądze ze świata przestępczego i pieniądze pozyskane w nielegalny sposób. Kasyna pomogą posiadaczom takich kapitałów legalizować je i wyprowadzać z rajów podatkowych" - powiedział Deutsche Welle ekspert Centrum Razumkowa, Wołodymyr Sidenko.

Sługa Narodu podkreśla, że Ukrainie potrzebna jest legalizacja gier hazardowych. Jak powiedział szef frakcji Dawyd Arachamija, cytowany przez DW, na nielegalnym rynku gier hazardowych na Ukrainie krąży od 2,5 do 3 mld dolarów.

Jak zaznacza portal Dzerkało Tyżnia, kontrola nad organizatorami gier hazardowych będzie możliwa dopiero po uruchomieniu specjalnego państwowego systemu monitorującego, a to może zająć około dwóch lat.

Z Kijowa Natalia Dziurdzińska (PAP)

ndz/ ap/