Podczas gdy pięciu ultrakonserwatywnych kandydatów atakowało osiągnięcia odchodzącego po dwóch czteroletnich kadencjach prezydenta Hasana Rowhaniego, uważanego za pragmatyka, wiodący kandydat o umiarkowanych poglądach, były szef banku centralnego Abdolnaser Hemmati, obwiniał twardogłowych o wzrost napięcia w stosunkach z Zachodem, co jego zdaniem pogorszyło problemy gospodarcze Iranu.

W pierwszej z trzech debat telewizyjnych, były dowódca Gwardii Rewolucyjnej Mohsen Rezaei oskarżył Hemmatiego o "pełne przestrzeganie" amerykańskich sankcji i powiedział, że powinien odpowiedzieć za zdradę. "Jeśli zostanę prezydentem, zabronię Hemmatiemu i wielu innym urzędnikom rządu Rowhaniego opuszczania kraju i udowodnię w sądzie, jakie zdradzieckie role odegrali" - powiedział Rezaei podczas trzygodzinnej debaty.

Po tych uwagach Hemmati półżartem zapytał czołowego kandydata twardogłowych, szefa wymiaru sprawiedliwości Ebrahima Raisiego: "Panie Raisi, czy może mnie pan zapewnić, że po tym wydarzeniu nie zostaną przeciwko mnie podjęte żadne działania prawne?".

Agencja Reutera wskazuje, że w tegorocznych wyborach frekwencja prawdopodobnie będzie rekordowo niska. W wyścigu o prezydenturę wystartuje siedmiu kandydatów, w tym pięciu o bardzo radykalnych i nieco mniej radyklanych poglądach, oraz dwóch umiarkowanych, ale mniej znanych kandydatów.

Reklama

"Obejrzałem debatę i teraz jestem jeszcze bardziej przekonany, że nie zagłosuję. Te wybory to żart" - powiedziała agencji Reutera przez telefon emerytowana nauczycielka Fariba Semsari z miasta Raszt na północy.

Natomiast dziennikarz z Teheranu, który prosił, by nie podawać jego nazwiska, powiedział, że Hemmati zdobył poparcie części wyborców, którzy nie zamierzali głosować. "Na niektórych kobietach wrażenie zrobiło m.in. to, że w wywiadzie dla państwowej telewizji pokazał się z żoną" - wskazał dziennikarz.

Hemmati oskarżył twardogłowych o izolowanie Iranu na arenie międzynarodowej i rujnowanie gospodarki, której duże sektory są zdominowane przez konglomeraty zarządzane przez reżim ajatollahów. "Zamknęliście naszą gospodarkę i (zerwaliście) nasze kontakty zagraniczne (...). Proszę was i waszych przyjaciół, firmy i instytucje, abyście wycofali się z naszej gospodarki, a wtedy gospodarka Iranu na pewno się poprawi" – mówił Hemmati, który jest profesorem ekonomii.

Mohsen Mehralizadeh, umiarkowany polityk, powiedział, że gospodarka nie może być kierowana przez osoby posiadające jedynie tradycyjne studia teologiczne, takie jak Raisi. "Masz tylko sześć lat klasycznego wykształcenia. Szanując twoje studia seminaryjne, muszę powiedzieć, że nie można zarządzać gospodarką i przygotowywać planów dla kraju z takim wykształceniem" – podkreślił Mehralizadeh, który ma doktorat z zarządzania finansami.

Raisi ostro skrytykował rząd Rowhaniego za galopującą inflację i szybki spadek wartości irańskiej waluty. Odrzucił też komentarze Hemmatiego i innych umiarkowanych, którzy winią amerykańskie sankcje za kłopoty gospodarcze Iranu.

Wybory prawdopodobnie wzmocnią autorytet najwyższego przywódcy duchowo-politycznego Iranu ajatollaha Alego Chameneia w czasie, gdy Iran i sześć światowych mocarstw próbują ożywić porozumienie nuklearne z 2015 roku. (PAP)

cyk/ ap/