„Niestety nadszedł czas, by to zakończyć. Postaram się zrobić dobrze ten ostatni krok, by zaoszczędzić wam bólu z pogrzebem” – napisał 45-letni wówczas Guerra w liście do swoich rodziców. Podobne zostawił jednemu z kolegów i żonie, z którą był już wtedy w separacji. Przekonywał, że zaciągnął długi u niebezpiecznych ludzi i nie chce „sprawiać problemów rodzinie”.

Od tamtej pory nie dawał znaku życia, nie kontaktował się z żoną (Raffaellą Borghi) ani córkami, które w momencie jego zaginięcia miały 16 i 12 lat – podkreśla dziennik „Corriere della Sera”.

„Wyłącz wszystko i odejdź!”

Reklama

W 2014 roku prokuratura w Bolonii zamknęła dochodzenie, oceniając, że prawdopodobnie popełnił samobójstwo. Podejrzewano, że rzucił się do morza z promu płynącego do Grecji. W kolejnych miesiącach karabinierzy kilkakrotnie wzywali Borghi i pokazywali jej ciała, buty czy ubrania wyrzucane na brzeg. Nigdy jednak nie zidentyfikowała ich jako należących do Adama.

Po 10 latach okazało się, że mężczyzna żyje i mieszka w Grecji. Odnalazł go tam niedawno dziennikarz programu „Chi l’ha visto?”, który zajmuje się poszukiwaniem zaginionych. „Tak, to ja, Adamo” – powiedział mu Guerra. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że ma do czynienia z reporterem i uciął: „Wyłącz wszystko i odejdź!”.

Zarejestrował się w Grecji

Według „Corriere della Sera” Rafaela otrzymała wskazówkę, że jej były mąż żyje, gdy w ubiegłym roku starała się o finalizację rozwodu. Prawnik przekazał jej, że Adamo Guerra zarejestrowała się w Grecji w systemie dla Włochów mieszkających poza krajem.

„On nie jest człowiekiem, nie jest ojcem – oceniła działanie byłego męża Borghi. - Nasza starsza córka urodziła niedawno dziecko. Został dziadkiem, a nawet o tym nie wie”.

Czy mężczyzna zostanie ukarany?

Teraz Guerra może ponieść odpowiedzialność za swoje czyny. Portal telewizji Sky TG24 wyjaśnia, że choć mężczyzna miał prawo wyjechać z kraju, to miał też obowiązek utrzymywać swoje niepełnoletnie dzieci. Córki mogłyby też domagać się odszkodowania za straty moralne.

Według Sky TG24 Guerra nie odpowie natomiast za wszczęcie fałszywego alarmu i zmarnowanie policyjnych zasobów, ponieważ przestępstwo to przedawnia się już po czterech latach.