W środę prezydent USA Joe Biden zakończył wizytę w Polsce. Do Polski przybył w poniedziałek wieczorem - wcześniej tego dnia odwiedził Kijów. We wtorek spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą, wygłosił też przemówienie do narodu polskiego, a w środę wziął udział w szczycie Bukareszteńskiej Dziewiątki, czyli państw wschodniej flanki NATO: Bułgarii, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji i Węgier.

Zdaniem Ireny Lasoty - politolog, założycielki i dyrektor Fundacji na Rzecz Rozwoju Demokracji w Europie Wschodniej (IDEE) w Waszyngtonie -najważniejszym punktem tej wizyty był niespodziewany poniedziałkowy przystanek prezydenta Joe Bidena w Kijowie.

"To jest (gest) na miarę wystąpienia prezydenta Johna Kennedy'ego czy Ronalda Reagana w Berlinie, a także gest na (miarę) wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi w 2008 roku. Tam Rosja też prowadziła wojnę. Tbilisi było pod ostrzałem. To był nie tylko bohaterski krok, ale też krok, który wtedy zmienił dalszy szlak wojny" - przypomniała Lasota.

"Do Kijowa przyjeżdżali przywódcy różnych krajów, ale w przypadku amerykańskiego prezydenta to oznacza, że wciąga on (we wsparcie Ukrainy) całe Stany Zjednoczone, łącznie z przyszłymi administracjami" - zauważyła Lasota.

Reklama

W jej ocenie wizyta Joe Bidena na Ukrainie i w Polsce przejdzie do historii "niezależnie od tego, czy ktoś lubi Demokratów, czy nie". "Prezydent Biden złożył i w Kijowie, i w Warszawie bardzo ważne zapewnienie, że Stany Zjednoczone będą wspierały Ukrainę i nie wyobrażają sobie, żeby Rosja miała zwyciężyć w tej wojnie. To bardzo daleko idące stwierdzenie - podkreśliła.

Lasota wskazała również, że wizyta Joe Bidena w Polsce i na Ukrainie pokazała odrodzenie jedności NATO w obliczu wojny i rosyjskiego zagrożenia. "Trzy lata temu mało kto wierzył, że NATO może znowu stanąć na nogi. Dziś jest odwrotnie - NATO jest związane ze sobą silniej, niż kiedykolwiek" - podkreśliła.

Według publicystki, z punktu widzenia bezpieczeństwa i jedności NATO bardzo ważną częścią wizyty amerykańskiego przywódcy w Polsce, było podkreślenie przez Joe Bidena obowiązywania art. 5 Paktu Północnoatlantyckiego i gotowości sojuszniczej obrony w przypadku agresji na którykolwiek z krajów do niego należących. "To jest (równoznaczne) z obroną granicy NATO z Białorusią, granicy z Ukrainą i granicy z Rosją, bo pamiętajmy, że Polska ma granicę z Rosją w Kaliningradzie - najbardziej uzbrojonym regionie Federacji Rosyjskiej" - powiedziała.

Joe Biden podczas wtorkowego przemówienia w Arkadach Kubickiego w Warszawie nawiązał także do Mołdawii i Białorusi, wskazując na siłę i znaczenie demokratycznej opozycji w tych krajach oraz ich aspiracje przynależności do europejskiej wspólnoty.

Lasota zapytana o znaczenie tego fragmentu przemówienia amerykańskiego przywódcy zaznaczyła, że jest to podkreślenie niezgody Stanów Zjednoczonych na poszerzanie rosyjskiej strefy wpływów o inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej.

"To, że prezydent Biden wymienił te dwa, w sumie nieliczące się z punktu widzenia polityki światowej kraje, jest bardzo ważne, bo pokazuje, że administracja i polityka najważniejszego kraju w NATO wie, że istnieje Białoruś i Mołdawia ze swoimi kłopotami i nie pozwoli Rosji na ich przejęcie" - oceniła.

Lasota odniosła się także do węgierskiej polityki wobec wojny na Ukrainie. W jej ocenie dobrze się stało, że premier Viktor Orban nie przyleciał do Warszawy na nadzwyczajny szczyt Bukaresztańskiej Dziewiątki. "W obecnej sytuacji prezydent Andrzej Duda czy premier Mateusz Morawiecki, musieliby dać mu do zrozumienia, że nie są już po tej samej stronie. Sojusz Polski z Węgrami dotyczył spraw ideologicznych, kulturowych, ale w momencie, kiedy Rosja napadła na Ukrainę sytuacja się radykalnie zmieniła" - wskazała Lasota.

"Węgry twierdzą, że zajmują się działalnością pokojową, próbując znaleźć kompromis, ale minister spraw zagranicznych Węgier, który od czasu rozpoczęcia wojny był już Moskwie i Mińsku i w dodatku jest kawalerem rosyjskich orderów i przyjacielem Ławrowa, to nie jest najlepsza twarz dla Unii Europejskiej" - dodała.

Zdaniem Lasoty jest prawdopodobne, że w zakresie wsparcia Ukrainy "Węgry ugną się pod presją innych krajów UE, ale liczą na to, że będą mogły wynegocjować dla siebie jakieś pieniądze".

Autorka: Anna Nartowska (PAP)