Propozycje w sprawie nowego wieloletniego budżetu UE i środków na obudowę gospodarczą, jakie przedstawiła w środę KE, są korzystne dla Polski - zgadzają się eurodeputowani PiS oraz opozycji. PO i PSL uważają, że rząd powinien teraz zmienić swoje podejście do UE.

Propozycja KE zakłada, że Polska będzie po Włoszech i Hiszpanii trzecim największym odbiorcą pożyczek i grantów na odbudowę gospodarczą w UE. Z wartego 750 mld euro funduszu nad Wisłę według wstępnego podziału ma trafić około 64 mld euro.

"To dzień zwycięstwa solidarności, dobrze rozumianej wspólnoty europejskiej" - ocenił szef delegacji PO w PE Andrzej Halicki. "To są propozycje tchnące optymizmem co do skali, ale i tego, co ma trafić do Polski" - wtórował europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk, który w poprzedniej kadencji zasiadał w komisji budżetowej PE.

Na tym jednak podobieństwa stanowisk przedstawicieli obozu rządowego i opozycji się kończą. PiS przekonuje, że dobry projekt Komisji to efekt zabiegów rządu. PO i PSL uważają, że szczodrość pokazuje, iż Bruksela rozdziela kwestie krytycznej oceny odnoszącej się do praworządności i konieczności wsparcia polskiej gospodarki.

"Wiele postulatów Polski, czy szerzej Grupy Wyszehradzkiej, zostało spełnionych. Jak rozumiem, będziemy zabiegać o poprawę tych propozycji, bo mamy bardzo dobre argumenty" - ocenił w rozmowie z PAP Kuźmiuk. Zwrócił uwagę, że udało się obronić budżet ważnej dla Polski polityki spójności oraz Wspólnej Polityki Rolnej. Na tą ostatnią jest nawet 24 mld euro więcej w skali całej UE.

Reklama

"Jeśli chodzi o fundusz odbudowy, to jesteśmy już na trzecim czy czwartym miejscu i to już jest sukces na tym etapie, a myślę, że nie powiedzieliśmy w tej sprawie ostatniego słowa" - powiedział polityk PiS.

Zdaniem Halickiego to jednak powinno być powodem do "mocnego podrapania się po głowie, przez wszystkich tych, którzy ostatnio podważali sens solidarności i wspólnoty europejskiej.

Wypomniał przy tym premierowi Mateuszowi Morawieckiego jego słowa z sali sejmowej, że UE nie dała nic na walkę z kryzysem koronawirusa i prezydentowi Andrzejowi Dudzie jego słowa o "wyimaginowanej wspólnocie".

Europoseł Jan Olbrycht (PO), który jest negocjatorem PE ws. wieloletniego budżetu, zwrócił uwagę, że KE zdecydowała się utrzymać w swojej znowelizowanej propozycji wysokość budżetu, jaką zaproponował na szczyt w lutym przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel. "To zdecydowanie mniej niż KE zaproponowała w 2018 r." - zauważył podczas wirtualnej konferencji prasowej polityk.

Jego zdaniem nie ma co brać za pewnik wstępnego, korzystnego z punktu widzenia Warszawy podziału środków. "To nie jest tak, że te pieniądze zostaną przyznane Polsce; tyle może Polsce przypaść, jeśli spełni określone warunki. (...) Zarówno granty, jak i pożyczki będą musiały być zgodne z programem, który przygotuje rząd w uzgodnieniu z Komisją Europejską" - zaznaczył deputowany.

Pozytywnie na propozycje Komisji patrzy też europoseł PSL Krzysztof Hetman. "Po tym, co zostało przedstawione, politycy PiS, zaczynając od pana prezydenta Dudy, przez pana premiera Morawieckiego aż do lokalnych działaczy powinni przeprosić, powinni powiedzieć zwykłe słowo przepraszam za to, co mówili w ostatnim czasie i w ostatnich latach na temat UE" - powiedział polskim korespondentom w Brukseli polityk Stronnictwa.

Była premier, europosłanka Beata Szydło, występując w debacie w PE nawiązała do słów przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen o konieczności odejścia od stereotypów i uprzedzeń. "Wierzę, że właśnie teraz UE będzie kierowała się przede wszystkim zasadami traktowymi i że będzie solidarna - będzie brała pod uwagę sytuację we wszystkich krajach członkowskich, a każdego będzie traktowała zgodnie z potrzebami" - podkreśliła. "Europejczycy potrzebują dziś pracy i nadziei. A my jesteśmy zobowiązani im to dać" - dodała.

>>> Czytaj również: Południe UE buduje COVID-Schengen. Korytarze turystyczne mogą uratować sezon