"Stać nas na wydanie 50 mld euro w ciągu dwóch lat. Mamy zamiar skorzystać z tych pieniędzy" - mówił w porannej audycji telewizji ARD szef frakcji CDU w Bundestagu Volker Kauder. To już drugi program, za pomocą którego Niemcy zamierzają ratować swoją słabnącą gospodarkę przed skutkami kryzysu. Jeszcze w grudniu na pierwszy plan pobudzania koniunktury Berlin wyasygnował 32 mld euro. Szybko jednak okazało się, że to za mało: prognozy ekonomiczne były coraz bardziej pesymistyczne, a szykujące się do jesiennych wyborów niemieckie partie stały się skłonne do sięgania po pieniądze podatników.

Sceptyczna z początku wobec powiększania wydatków budżetowych kanclerz Angela Merkel ostatecznie ustąpiła pod naporem swoich koalicjantów. Bawarska CSU wymogła obniżkę podatków dla średnio i słabiej zarabiających. A partia pani kanclerz - CDU - zgłosiła pomysł przeznaczenia 10 mld euro na inwestycje w infrastrukturę drogową i odbudowę szkół, co ma być remedium na wzrost bezrobocia.

Więcej w Dzienniku.