Ceny prac współczesnych - które wcześniej wzrosły najbardziej - w 2008 roku obniżyły się o 11 proc. (informuje o tym istotny dla tego rynku wskaźnik Mei/ Moses). Przez poprzednie pięć lat ceny dzieł sztuki rosły przeciętnie o 20 proc., bo rosła liczba zamożnych kolekcjonerów i rozwijały się nowe rynki, takie jak Rosja, Chiny i Indie.
W porównaniu z załamaniem się notowań akcji ubiegłoroczny spadek cen dzieł sztuki był niewielki. W ciągu minionych 50 lat wypadają one lepiej niż akcje: według Michaela Mosesa, współtwórcy wspomnianego wyżej wskaźnika, łączny zarobek na sztuce wynosił przeciętnie 9,8 proc. rocznie, a na akcjach -9,2 proc. Przy obliczaniu uwzględnia się tylko sprzedaż, nie bierze się pod uwagę niesprzedanych na aukcjach prac. Wystawiony w 2008 roku na aukcji obraz No. 43 Mauve ekspresjonisty Marka Rotho wyceniano na 20-30 mln dol., ale nie został sprzedany. Właściciel kupił go w 1988 roku za 1,5 mln dol. Ceny dzieł sztuki ostro zniżkowały w IV kwartale 2008 r.
Według monitorującej rynek firmy Artprice.com do września 2008 r. 80 proc. dzieł wycenianych na ponad 1 mln dol. znajdowało nabywców. Po 15 września już tylko 15 proc. Jak zauważa Michael Moses, w I połowie roku ceny spadły minimalnie, w II - znacznie bardziej. Ceny prac starych mistrzów oraz impresjonistów wzrosły w ciągu roku odpowiednio o 11 i 4 proc. Jednocześnie jednak obniżyły się ceny sztuki współczesnej i amerykańskiej. Stosunkowo niewielki łączny spadek odzwierciedla fakt, że liczne prace przez wiele lat nie zmieniały właściciela. Na przykład obraz „Beggar's Joys” został w listopadzie sprzedany w nowojorskim oddziale firmy Sotheby's za 10,2 mln dol. Kupiono go w 1996 roku za 1,7 mln dol., co daje 16 proc. rocznej stopy zwrotu z inwestycji.

Financial Times

Reklama