Rosja nie zaoferowała Ukrainie długoterminowej umowy jaką mają kraje UE i która mogłaby rozstrzygnąć spór. Według ekspertów, taka umowa unieszkodliwiłaby ulubioną metodę, którą stosuje Moskwa, by wywierać wpływ na prozachodni rząd w Kijowie.

"Rosji odpowiada wracać wciąż do sprawy gazu, ponieważ jest to sposób, by dalej destabilizować obecną ekipę (na Ukrainie - PAP)" - uważa profesor Dieter Helm zajmujący się polityką energetyczną na Uniwersytecie Oksfordzkim.

"Potrzeba stabilnej długoterminowej reguły cenowej. Oznacza to uzależnienie cen gazu od cen ropy, które ostro spadły" - uważa Helm.

Rosja i Ukraina zgodziły się wpuścić na swoje obiekty międzynarodowych obserwatorów, którzy mają kontrolować przepływ rosyjskiego gazu przez ukraińskie terytorium do innych państw europejskich. Ma to umożliwić przywrócenie przerwanych w ubiegłym tygodniu dostaw gazu do Europy w ciągu kilku dni.

Reklama

Moskwa i Kijów nie uzgodniły jednak, ile za gaz zapłaci w tym roku pogrążona w kryzysie gospodarczym Ukraina. Rosjanie chcą, by Ukraińcy płacili cenę rynkową i mówią nawet o 450 USD za 1000 metrów sześciennych, natomiast Kijów broni się przypominając, że rynkowe ceny gazu w krajach europejskich spadły od lata o połowę w wyniku spadku cen ropy, które są powiązane z cenami gazu.

Wielu analityków spodziewa się, że ceny ropy pozostaną w tym roku niskie z powodu wpływu recesji na światowy popyt.

Powiązać ceny gazu i ropy

Powiązanie cen gazu i ropy dałoby Ukrainie czas, by wydobyć się z największego kryzysu od lat i szansę na zapłacenie rachunków za gaz w przyszłym roku.

Jednak żadna ze stron nie informowała o tym, aby rozmawiano o długoterminowym porozumieniu, co stwarza zagrożenie, że w przyszłym roku nastąpi kolejny kryzys.

"Leży w interesie Europy, żeby Ukraina zaczęła płacić ceny rynkowe, a im szybciej tym lepiej. To nie może być jednak zrobione jednym ruchem, a nawet w ciągu kilku lat - to musi być rozłożone w czasie" - uważa David Cox główny konsultant w Poeyry Energy Consulting.

"Jeśli chcemy Ukrainy w UE i chcemy jej raczej po naszej stronie niż po stronie (premiera Rosji Władimira) Putina, to może musimy pokryć tego koszty i częściowo pomóc w procesie przejścia" - uważa Cox.

Z kolei prof. Helm ostrzegł przed subsydiowaniem przez UE kosztów czyjejkolwiek energii. Dodał jednak, że Europejski Bank Centralny mógłby przeznaczyć dodatkowe środki dla Ukrainy.

"Możemy rozważyć pomoc dla Ukrainy z jej obecnymi problemami finansowymi. Nie powinno być to jednak związane z gazem" - przekonuje.