Politolog skrytykował na antenie radia RCJ Zachód, a w szczególności prezydenta USA Donalda Trumpa, twierdząc, że zwiększając naciski poprzez sankcje, czy też poprzez tweety z wojowniczymi deklaracjami, w sposób paradoksalny usprawiedliwia się program nuklearny reżimu w Pjongjangu i wyświadcza ogromną przysługę północnokoreańskiej propagandzie.

Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby - według Clementa - zagwarantowanie Korei Północnej, że poszanowane będą jej „obecne struktury polityczne", czyli władza dynastii Kimów.

„Młody dyktator (Kim Dzong Un) wyraźnie chciał udowodnić, że mimo międzynarodowych nacisków nic nie jest w stanie osłabić jego zdecydowania” – pisze Cyrille Pluyette, pekiński korespondent dziennika „Le Figaro”. Przypomina, że po uchwale RB ONZ „w czwartek oficjalny północnokoreański komitet skazał USA na +popioły i ciemność+, dodając, że amerykański sojusznik Japonia powinna zostać +zatopiony w morzu+”.

Na niepokojące pytanie, dlaczego Amerykanie nie zestrzelili północnokoreańskiego pocisku, próbował odpowiedzieć waszyngtoński korespondent telewizji BFMtv Jean-Bernard Cadier, tłumacząc, że „mogli (go) zniszczyć, ale nie chcieli ze względu na implikacje międzynarodowe i dlatego, że eksperci wojskowi uznali, iż nie stanowi niebezpieczeństwa”.

Reklama

Telewizja informacyjna LCI cytowała w piątek rano Josepha Demseya z brytyjskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS), który przyznając, że był to najdłuższy jak dotąd lot północnokoreańskiego pocisku, to uznał, że choć nie ulega wątpliwości, iż Kim dysponuje rakietami o wystarczającym zasięgu by zaatakować amerykańską wyspę Guam, nie jest pewne, czy są one wystarczająco precyzyjne.

Dwanaście dni po szóstej próbie nuklearnej, Korea Północna przeprowadziła piątek rano czasu lokalnego kolejną próbę rakietową. Pocisk przeleciał nad północną Japonią i spadł do Pacyfiku.

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)