Przynależność do strefy euro osłabiła skutki kryzysu - uważają zwolennicy wspólnej waluty. Euro utrudnia walkę ze skutkami zamieszania na rynkach finansowych - twierdzą przeciwnicy.
W Parlamencie Europejskim odbyła się debata, poświęcona 10-leciu euro (które weszło do obiegu gotówkowego 1 stycznia 1999 r.). Część mówców oceniła, że wspólna waluta zdała egzamin.
- Przynależność do strefy euro uchroniła kraje członkowskie od dużo poważniejszych konsekwencji kryzysu finansowego i gospodarczego - podkreślił unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia.
Dodał on, że mimo spowolnienia gospodarczego kraje strefy euro powinny pamiętać o dyscyplinie budżetowej.
Reklama
Rok 2009 będzie wyjątkowo trudny dla strefy euro - przestrzegł szef Eurogrupy, premier i minister finansów Luksemburga Jean-Claude Juncker.
- Wyzwania dnia dzisiejszego są duże, a kolejne jeszcze przed nami.
Przeciwnicy wspólnej waluty uważają, że nie pomaga ona, ale szkodzi. Zbigniew Kuźmiuk, europoseł z PSL, zwrócił uwagę, że kraje poza strefą euro - Anglia, Szwecja, Dania - rozwijały się szybciej niż kraje należące do strefy.
Walka ze skutkami kryzysu finansowego, a w konsekwencji i gospodarczego, jest wyraźnie skuteczniejsza w tych krajach niż ta prowadzona w strefie euro. Banki centralne Anglii, Szwecji i Danii bardzo szybko obniżyły stopy procentowe, zapewniając płynność bankom komercyjnym - napisał w swoim wystąpieniu.
Przeciwnicy wspólnej waluty w trakcie debaty kolportowali ulotki, według których utrzymywanie kursu euro na wysokim poziomie kosztuje co najmniej 1 proc. wzrostu gospodarczego i miliony miejsc pracy we Francji, Hiszpanii i Włoszech.