O tym, że został zatrzymany, Nawalny napisał na swoim Twitterze. Poinformował, że funkcjonariusze zatrzymali go, gdy wyszedł z gabinetu stomatologicznego i dodał: "dokądś mnie wiozą". Niedługo później poinformował, że został już zwolniony z komisariatu. Policjanci sporządzili wobec niego protokół o powtórnym wykroczeniu administracyjnym. Wykroczenie to grozi karą do 30 dni aresztu.

Leonid Wołkow kierował kampanią na rzecz kandydatury Nawalnego w wyborach prezydenckich. Po decyzji Centralnej Komisji Wyborczej, która uznała, że Nawalny ze względu na ciążące na nim wyroki nie może kandydować, kampania ta stała się agitacją na rzecz bojkotu wyborów.

Od końca stycznia zatrzymanych zostało troje współpracowników opozycyjnego polityka. Nawalny zapowiadał ze swej strony, że władze będą chciały go zatrzymać w takim momencie, by podczas wyborów prezydenckich 18 marca przebywał w izolacji.

28 stycznia odbyły się w Rosji organizowane przez Nawalnego zgromadzenia o nazwie "Strajk wyborców", których celem było nawoływanie do bojkotu wyborów. Dwa dni po protestach zatrzymanych zostało na lotnisku Szeremietiewo dwoje współpracowników Nawalnego, Jarmysz i Rusłan Szaweddinow. Wracali oni z zagranicy, gdzie ze studia internetowego prowadzili 28 stycznia transmisję online przebiegu "Strajku wyborców". Jarmysz i Szaweddinow zostali skazani na kilka dni aresztu za zorganizowanie zgromadzenia publicznego bez uzgodnienia z władzami.

Reklama

Inny współpracownik Nawalnego, dyrektor założonej przez niego Fundacji Walki z Korupcją Roman Rubanow został zatrzymany, również na Szeremietiewie, w nocy z poniedziałku na wtorek. Rubanow został skazany na 20 dni aresztu. Sąd uznał go za winnego naruszenia przepisów dotyczących zgromadzeń publicznych.