Polska - symbol globalnego sukcesu gospodarczego i cywilizacyjnego

W głośnym tekście opublikowanym w poprzednim weekendowym wydaniu prestiżowego „The Times” publicysta Tom Calver opisuje, jak Polska z kraju potężnej emigracji ekonomicznej, zasilającego Wielką Brytanię setkami tysięcy prostych robotników, stała się – wedle wszelkich wskaźników ekonomicznych i raportów – symbolem niebywałego globalnego sukcesu gospodarczego i cywilizacyjnego, a zarazem jednym z najatrakcyjniejszych miejsc do życia w Europie i świecie.

Warszawa z dochodami wyższymi od Walii, Szkocji i Anglii (bez Londynu)

Carver porównuje skokowy rozwój niemal wszystkich regionów Polski z wieloletnią stagnacją lub wręcz regresem rozwojowym zdecydowanej większości obszarów Zjednoczonego Królestwa – i uświadamia zaszokowanym czytelnikom, że np. wschodnia Walia (najuboższy region Wielkiej Brytanii) stała się niepostrzeżenie biedniejsza od lwiej części Polski, a PKB Warszawy - 67 tys. euro na głowę - jest wyższy od PKB per capita wszystkich części UK, z wyjątkiem centrum Londynu. Ba, „Dolny Śląsk jest w lepszej sytuacji niż Wielki Manchester”, a „wyjąwszy Londyn, produkcja na głowę mieszkańca w Wielkiej Brytanii jest już tylko o 3 procent wyższa niż w Polsce".

Oczywiście, odnosi się to wszystko to bieżących dochodów i aktualnego poziomu PKB, a nie zgromadzonego przez stulecia majątku – w tej kategorii wyspiarze jeszcze długo będą nas wyprzedzać o wiele długości. Ale…

Kemi Badenoch stająca dziś na czele Partii Konserwatywnej powiedziała ostatnio z goryczą, że „Polska rozwija się dwa razy szybciej niż UK". Tom Calver komentuje, że w rzeczywistości różnica w tempie rozwoju jest zdecydowanie większa: 30 lat temu polski PKB na głowę (PPP, czyli z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej) wynosił 36 proc. brytyjskiego, a w 2024 r. dobił do 81 proc. Publicysta „The Times” zwraca uwagę, że zważywszy utrzymującą się od lat dysproporcję w tempie wzrostu, polski PKB per capita może się niebawem zrównać z brytyjskim. Przypomnijmy, że skumulowany wzrost gospodarczy nad Wisłą od 2019 r. wyniósł 18 proc. (mimo pandemii), a UK – 1 proc.

Dlaczego Polska odniosła sukces?

Zdaniem Toma Calvera, sukces Polski wziął się stąd, że – naśladując najlepsze rozwiązania z Zachodu i otwierając się na globalnych inwestorów - uniknęliśmy oligarchizacji gospodarki, czyli zawłaszczenia kraju przez grupę lokalnych bonzów zblatowanych z politykami. W największym stopniu wykorzystaliśmy też wszystkie zalety członkostwa w Unii Europejskiej, zwiększając produktywność i eksport, a zachowując własną walutę – co pozwala bardziej elastycznie zarządzać gospodarką w trudnych okresach (jak globalny kryzys finansowy, pandemia czy kryzys energetyczny i surowcowy po zbrodniczej napaści Rosji na Ukrainę).

Za co jeszcze chwali Polskę publicysta „Timesa”? Za „szybszy i tani internet, tańszą energię elektryczną (!), większą liczbę i jakość szybkich kolei (!), planowane tempo i niskie koszty budowy CPK („rozbudowa Heathrow ma kosztować 49 miliardów funtów i ma być ukończona w 2040 roku, Polska spodziewa się uruchomić nowy centralny węzeł transportowy na początku lat 2030 za 30 miliardów funtów") oraz - nie uwierzycie! – niskie podatki. Zwłaszcza dla młodych: w 2019 roku rząd PiS wprowadził „niższy podatek dla pracowników poniżej 26 roku życia” (chodzi o tzw. zerowy PIT, ale młodzi płacą de facto 9 proc., bo nie są zwolnieni ze składki zdrowotnej). W efekcie tych wszystkich działań „płace realne w Polsce niemal zrównały się z tymi we Włoszech”.

Publicysta przypomina, że „w niedawnym badaniu Polska znalazła się na trzecim miejscu w zestawieniu najlepszych w Europie krajów do życia dla młodych dorosłych”. I zauważa, że Polacy, którzy przez dekady masowo ciągnęli do Wielkiej Brytanii, dziś równie masowo wyjeżdżają do Polski. Jest tak, choć - jak wynika ze świeżych sondaży – Brytyjczycy wolą imigrantów znad Wisły od Hindusów… Najwyraźniej, po niewczasie.

Polska – atrakcyjne miejsce do życia i turystyki

Hiszpańska agencja nieruchomości 5 Real Estate wzięła, jak co roku, od lupę dane ONZ dotyczące przeprowadzek obywateli jednych krajów europejskich do innych. Okazało się, że np. dla obywateli Wielkiej Brytanii migracyjnym kierunkiem numerem jeden jest od lat Australia (1,1 mln przeprowadzek do 2024 r.), a pozostałe miejsca na podium zajmują Stany Zjednoczone (900 tys.) i Kanada (400 tys.). Mocną czwartą pozycję ma od lat Hiszpania (na koniec 2024 r. mieszkało tam 294 tys. Brytyjczyków), zaś na 7. miejsce wskoczyła Polska: jeszcze dekadę temu przebywało nad Wisłą 41 tys. osób z brytyjskim paszportem, a w zeszłym roku – blisko 185 tys.

Brytyjczycy emigrują z Wysp zwłaszcza na starość – szukając niższych kosztów życia, lepszej pogody, bezpieczeństwa. Część kieruje się względami rodzinnymi i sentymentalnymi. To ostatnie dotyczy zwłaszcza migracji do Polski i Rumunii (wzrost o prawie 700 proc. w dekadę): osoby z brytyjskim paszportem osiedlające się w tych krajach to w ogromnej mierze Polacy i Rumuni, którzy kiedyś wyemigrowali na Wyspy i uzyskali tam obywatelstwo.

Faktem jest jednak, że tak masowej fali powrotów z Wysp do Europy Centralnej nie notowano NIGDY w historii, co daje do myślenia – i nam, i Brytyjczykom.

Równolegle z analizami migracji pojawiają się regularnie raporty o najchętniej wybieranych kierunkach turystycznych. W tegorocznym Polska znalazła się na wysokim 19. miejscu w świecie. Daleko nam wprawdzie do liderów: Francji (prawie 90 mln zagranicznych turystów), Hiszpanii, USA, Chin i Włoch (64,5 mln), ale ze swoimi ponad 22 mln cudzoziemskich gości zrównaliśmy się z Kanadą, wyprzedzając Holandię, Wietnam, Indie czy Chorwację. Niewiele dzieli nas od Portugalii – i przy obecnej dynamice wzrostów możemy ją wkrótce wyprzedzić. W zasięgu jest nawet Grecja, co jeszcze niedawno wydawało się totalną utopią.

Naszym atutem jest nowoczesna infrastruktura i bezpieczeństwo (mimo wojny trwającej tuż za granicą – zniechęca ona zwłaszcza przybyszy z Ameryki) oraz relatywnie przystępne ceny hoteli o naprawdę wysokim standardzie. Rzekome „paragony grozy” są po prostu medialnym mitem. Rosnąca liczba osób płacących w Polsce za hotele i restauracje dowodzi tego najlepiej.

Najlepsze kraje do życia w UE dla młodych dorosłych

Badanie dotyczące „najlepszych krajów dla młodych dorosłych”, o którym wspomina publicysta „The Times”, faktycznie zostało przeprowadzone wiosną tego roku w 27 państwach Unii. Analitycy Alorix (popularna aplikacja podróżnicza) wzięli pod lupę takie czynniki, jak wysokość czynszów, stopa bezrobocia, przestępczość, wykształcenie młodych i poczucie szczęścia. W szczegółach wyglądało to tak:

W indeksie 1, który obrazuje, „jaki procent średniej pensji trzeba wydać na zapłatę czynszu przez 1 miesiąc w stolicy, ale nie w centrum”, najdroższymi krajami okazały się: Irlandia (72,88 proc.), Portugalia (71,67), Luksemburg (65,99), Holandia (54,42) i Dania (53,63), a najtańszymi Łotwa (26,70), Rumunia (27,58), Austria (27,79), Węgry (32,05) i Grecja (33,55). Polska znalazła się tu w połowie stawki.

Indeks 2 oparty został na „liczbie Big Maców, jakie można kupić za średnią pensję”. Najtańsze są tu: Holandia (533), Rumunia (512) i Luksemburg (480). Polska uplasowała się na 5 miejscu (437) tuż za Austrią. Najdroższe są: Słowacja (253), Chorwacja (281), Łotwa (283), Estonia (285) i Portugalia (289).

Indeks 3 dotyczył poziomu przestępczości. Najniższy (czyli najlepszy) wskaźnik uzyskały Estonia, Słowenia, Chorwacja, Dania Czechy i Polska. Najwyższy wskaźnik przestępczości „ze względu na liczne akty przemocy zorganizowanej i niskie możliwości zatrudnienia dla lokalnej młodej ludności” mają wedle serwisu Francja, Belgia, Szwecja, Irlandia oraz Włochy.

Indeks 4 odnosił się do poziomu wykształcenia młodych dorosłych. Najwyższy odsetek młodych, którzy ukończyli studia licencjackie w 2023 roku, miały: Irlandia (62,7 proc.), Cypr, Luksemburg, Litwa I Holandia (54,5 proc.). Polska ze wskaźnikiem 46 proc. (znacznie wyższym u kobiet niż mężczyzn) znowu trafiła do czołówki. Najniższy wskaźnik wykształcenia młodych mają: Rumunia (22,5 proc.) i Węgry (30,1 proc.) oraz Włochy (30,6 proc.), Czechy (33,7 proc.) i Bułgaria (35,8 proc.).

Indeks 5 uwzględnił „możliwości zatrudnienia i oraz poziom bezrobocia młodych dorosłych”. Najwyższe noty zdobyły tutaj Czechy i Polska (ze wskaźnikami poniżej 3), a w następnej kolejności Malta, Niemcy i Holandia. Najgorsza sytuacja na rynku pracy młodych jest w Hiszpanii, Grecji, Szwecji (!), Finlandii i Estonii.

I wreszcie indeks 6, czyli „wskaźnik poczucia szczęścia”. Tu analitycy posłużyli się dostępnymi wynikami badań, z których wynika, że Finlandia, Dania, Szwecja, Holandia i Luksemburg mają najszczęśliwszych mieszkańców spośród wszystkich członków UE. Z kolei Bułgaria ma najniższy wskaźnik szczęścia, a niewiele lepiej jest w Grecji, Chorwacji, Węgrzech i Portugalii. Polska znalazła się tu znów wysoko, zaraz za liderami.

Po uwzględnieniu tych wszystkich indeksów w finalnym zestawieniu na szczycie znalazła się Holandia, przed Austrią i Polską. Pierwsza dziesiątka „najlepszych krajów do życia dla młodych” wygląda tak:

1. Holandia

2. Austria

3. Polska

4. Cypr

5. Luksemburg

6. Finlandia

7. Czechy

8. Rumunia

9. Niemcy

10. Dania

Na samym dole listy znalazły się:

23. Francja

24. Portugalia

25. Grecja

26. Słowacja

27. Włochy

Można to uznać za zabawę, żonglerkę danymi. Ale globalna opinia o Polsce jest, jaka jest. Możemy ją umacniać, albo – tradycyjnie – zepsuć. To w znaczniej mierze NASZ WYBÓR.