"Centrum Legislacyjne Rządu zakończyło już prace nad projektem ustawy o pomocy państwa w spłacie kredytów hipotecznych osobom bezrobotnym i wysłało go do ministra pracy, który w najbliższych dniach powinien rozesłać go do uzgodnień międzyresortowych" - powiedział w czwartek PAP Berek.

Dodał, że "uzgodnienia międzyresortowe mogą trwać kilka dni albo kilka tygodni, ale w uzasadnionych wypadkach można je nadzwyczajnie skrócić". Berek zaznaczył, że w wypadku ustawy o pomocy w spłacie kredytów niezbędne będą też uzgodnienia z partnerami społecznymi w Komisji Trójstronnej, co może wydłużyć konsultacje.

Berek poinformował, że zgodnie z ostateczną wersją projektu (przed uzgodnieniami międzyresortowymi - PAP) pomoc w spłacie kredytów będzie pochodziła z Funduszu Pracy, ale wypłacać będzie ją Bank Gospodarstwa Krajowego. Pieniądze będą trafiać bezpośrednio do banków, w których osoby uzyskujące pomoc zaciągnęły kredyty.

"Aby otrzymać pomoc, wystarczające będzie, że pracę straci jeden z małżonków, którzy wspólnie wzięli kredyt na mieszkanie" - powiedział PAP Berek.

Reklama

Wyjaśnił, że pomoc będzie przysługiwała najdłużej przez rok, ale jeżeli ktoś znajdzie pracę wcześniej, to dostanie ją jeszcze przez miesiąc po zatrudnieniu. Pomoc będzie musiała zostać zwrócona w ciągu 8 lat, bez żadnych dodatkowych opłat.

"Zapisanym w projekcie warunkiem uzyskania pomocy jest to, by dana osoba, zarejestrowana w urzędzie pracy jako bezrobotna, kupiła na kredyt swoje pierwsze mieszkanie i faktycznie w nim mieszkała" - powiedział Berek. Zastrzegł przy tym, że ostateczna kwota maksymalnej miesięcznej pomocy nie jest jeszcze przesądzona; na razie w projekcie zapisano, że będzie to 1 200 zł.

"Może się ona jeszcze zmienić, np. gdyby okazało się, że pomoc miałaby być udzielana także tym osobom, z którymi pracodawca nie przedłużył umowy o pracę zawartej na czas określony, tłumacząc to kłopotami związanymi z kryzysem" - poinformował PAP Berek.

Pomoc mają dostawać ci, którzy stracili pracę z przyczyn leżących po stronie zakładu pracy, zwolnieni indywidualnie lub grupowo. Nie obejmie ona natomiast zwolnionych dyscyplinarnie, na własną prośbę czy w ramach porozumienia stron.

"Chcieliśmy, aby ustawa była jak najprostsza i nie wymagała zatrudniania rzeszy urzędników. Dlatego w projekcie nie przewidziano np. metod sprawdzania, czy ubiegający się o pomoc ma jakieś inne dochody, czy ktoś pomaga mu w utrzymaniu itp." - powiedział Berek.