Nad stosunkowo małymi fragmentami projektu, zmierzającego do poprawy bezpieczeństwa energetycznego oraz pobudzenia gospodarki, toczyły się żmudne negocjacje. Zdaniem dyplomatów był to test dla wiarygodności Unii Europejskiej i jej zdolności do reakcji na większe wyzwania.

„To jest moment prawdy” – mówił wczoraj jeden z dyplomatów w kuluarach szczytu UE w Brukseli.

W centrum dyskusji jest plan budowy gazociągu Nabucco, który ma transportować gaz ziemny z regionu Morza Kaspijskiego do Austrii, poprzez Turcję.

Komisja Europejska zgłosiła projekt magistrali długości 3.300 km w styczniu tuż po wybuchu rosyjsko-ukraińskiego sporu, który doprowadził do obcięcia dostaw gazu. Wtedy też Komisja wezwała kraje członkowskie, aby zadeklarowały 5 mld euro z niewykorzystanych funduszy na serię projektów w celu poprawy energetycznego bezpieczeństwa.

Niemcy, największy płatnik netto do budżetu Unii, po raz kolejny wyraziły zastrzeżenia do planu, który zakłada również sfinansowanie połączeń systemów gazowych i energetycznych, budowę elektrowni wiatrowych, stosowanie technologii wychwytywania dwutlenku węgla oraz otwarcie pilotażowych elektrowni.

Reklama

Sprzeciw Niemiec w ostatnich dniach koncentrował się na Nabucco, które zdaniem przedstawicieli rządu w Berlinie nie dostarczy żadnych bodźców dla gospodarki, gdyż prace nad magistralą nie wystartują jeszcze przez następne kilka lat. Sprawa Nabucco jest szczególnie delikatna, ponieważ Niemcy forsują konkurencyjny projekt gazociągu Nordstream, który ma dostarczać im gaz z Rosji pod dnie Bałtyku.

Polska, która jest zdecydowanym przeciwnikiem gazociągu Nordstream - i zawsze wystrzega się rosyjskich wpływów - argumentowała wczoraj, że projekt Nabucco musi zostać utrzymany, jeśli UE zamierza dochować swoich obietnic w zakresie poprawy własnego bezpieczeństwa energetycznego.

„To najlepsza droga do dywersyfikacji i, w konsekwencji, do bezpieczeństwa energetycznego Europy” – powiedział o Nabucco premier Polski Donald Tusk.

Inni dyplomacji przestrzegali, że usunięcie Nabucco z listy projektów na tak późnym etapie rokowań, może doprowadzić do wywrócenia całego planu z opłakanym skutkiem dla wszystkich zainteresowanych.

Spory wokół planu za 5 mld euro przesłoniły dążenia UE do osiągnięcia finansowych ustaleń przed grudniowym spotkaniem w Kopenhadze, gdzie mają się toczyć rokowania nad globalnym układem w sprawie zmian klimatycznych.

W tym tygodniu Organizacja Narodów Zjednoczonych ostrzegła, że rozmowy te mogą być zagrożone, jeśli Unia nie przedstawi propozycji w sprawie pomocy finansowej dla krajów rozwijających się w zwalczaniu zmian klimatu.

Ale oczekuje się, że kraje członkowskie pominą te kwestie w końcowym komunikacie. Część państw wręcz wskazuje, że złożenie własnej propozycji w pierwszej kolejności pozbawia argumentów w dalszej dyskusji.

Tłum. T.B.