Świadectwo energetyczne. Kolejny papierek czy realna potrzeba?
W Polsce można sprzedać dom, można go wynająć, można nawet wydać fortunę na jego remont. Ale jeśli zabraknie jednego dokumentu – świadectwa energetycznego – wszystko staje w miejscu. Bo oto państwo wymaga, abyśmy dla własnych czterech ścian posiadali urzędowy papier potwierdzający, ile energii pochłania nasze mieszkanie czy dom. Nie tylko prąd – chodzi o całą energetyczną machinę: ogrzewanie, wentylację, czasem nawet chłodzenie.
Na pierwszy rzut oka wygląda to jak kolejny biurokratyczny obowiązek. Ale to także narzędzie, które – przynajmniej w teorii – ma pozwolić właścicielowi oszacować koszty utrzymania nieruchomości. Tyle że droga do tego bywa kręta i kosztowna.
Kto musi mieć świadectwo energetyczne?
Prawo w tej sprawie jest bezwzględne. Dokument musi posiadać każdy właściciel budynku wzniesionego po 2009 roku. Muszą go również zdobyć ci, którzy planują sprzedaż albo wynajem nieruchomości postawionej wcześniej.
Nieco łagodniej traktowani są właściciele starszych domów, jeśli używają ich wyłącznie na własne potrzeby. Ale wystarczy decyzja o sprzedaży albo wynajmie – i obowiązek staje się faktem.
Cena, która potrafi zaboleć
Świadectwo energetyczne nie jest darmowe. Za taki dokument trzeba zapłacić. Ile? To zależy od lokalizacji, metrażu i rodzaju nieruchomości. W praktyce mówimy o kwotach od 500 do 800 zł.
W przypadku dużych domów w metropoliach koszt może przekroczyć nawet 1000 zł. Co więcej, dokument można uzyskać wyłącznie po sporządzeniu operatu energetycznego przez specjalistę z odpowiednimi uprawnieniami. Popyt jest duży, a rynek wąski – więc ceny nie spadają.
Remont? Płacisz jeszcze raz
Nawet jeśli raz zapłacisz za świadectwo, nie masz gwarancji, że będzie ono aktualne na zawsze. Każda modernizacja wpływająca na profil energetyczny domu – wymiana pieca, docieplenie ścian, zmiana systemu wentylacji – wymusza wyrobienie nowego dokumentu.
Paradoks polega na tym, że właściciel, który inwestuje w poprawę efektywności energetycznej, zamiast nagrody dostaje obowiązek kolejnej opłaty.
Kara za brak dokumentu
Ustawodawca zadbał o to, by nikomu nie opłacało się ryzykować. Brak świadectwa energetycznego tam, gdzie prawo nakazuje jego posiadanie, oznacza karę grzywny – nawet do 5000 zł. A to oznacza, że właściciel musi sprawdzić dokumenty, zanim wystawi nieruchomość na sprzedaż czy podpisze umowę najmu.