Najpierw było wielkie polowanie na piece węglowe. Potem ruszyła ofensywa: wymiana „kopciuchów” na kotły gazowe w ramach programu Czyste Powietrze. Miało być nowocześnie, ekologicznie, tanio. A dziś?
Gaz przestaje być eko
Unia chce, żeby wszystkie państwa członkowskie wycofały paliwa kopalne, w tym gaz, jako źródło ogrzewania domów. Argument? Kotły gazowe też emitują zanieczyszczenia – mniej niż węglowe, ale jednak.
To część wielkiego projektu, który Komisja Europejska ogłosiła w lipcu 2021 roku. Chodzi o Fit for 55. To pakiet zmian legislacyjnych, które mają obniżyć emisję dwutlenku węgla gospodarki europejskiej o co najmniej 55 procent do 2030 roku. Punktem odniesienia jest poziom emisji z 1990 roku. Cel? Neutralność klimatyczna Europy w 2050 roku.
Właściciele pieców gazowych czują się oszukani. Wydali pieniądze na ekologiczne, gazowe ogrzewanie, teraz dowiadują się, że za kilkanaście lat będą musieli wymienić cały system grzewczy. I to na własny koszt! Nie dlatego, że piec się zepsuje, ale dlatego, że nowego gazowego kotła po prostu nie będzie można kupić. A alternatywy? Bardzo drogie.
Koniec dotacji
Nie ma już żadnych dotacji na samodzielne kotły gazowe od stycznia tego roku. To pierwszy krok do całkowitego wycofania gazu z polskich domów. Od 2030 roku nie będzie można instalować kotłów gazowych w nowych budynkach, a od 2040 roku ich sprzedaż w całej Unii Europejskiej będzie całkowicie zakazana.
Na razie nikt nie każe wyrzucać działającego pieca. Ale każdy kocioł ma swoją żywotność – najczęściej 15–20 lat. Kiedy się zepsuje, nie będzie już legalnej możliwości zakupu nowego pieca gazowego.
Rachunki w górę
Problemy zaczynają się jeszcze wcześniej. Gaz już teraz drożeje: w lipcu 2024 roku podwyżka o 17 procent, a od stycznia 2025 kolejne 25 procent na dystrybucji. A w 2027 roku dojdzie nowy unijny podatek – ETS2 za spalanie gazu i ropy. Im więcej ktoś zużywa, tym więcej płaci. W praktyce oznacza to dla przeciętnej rodziny dodatkowe około 1200 zł rocznie. I uwaga. Ta kwota z roku na rok będzie coraz wyższa.
Wymiana? Szok cenowy!
Kiedy przyjdzie czas wymiany zepsutego pieca, domowe finanse wielu rodzin zostaną wystawione na poważną próbę. Sama pompa ciepła z montażem kosztuje od 50 do 80 tysięcy złotych, do tego trzeba wymienić grzejniki – kolejne 15–25 tysięcy, termomodernizacja domu to wydatek rzędu 20–40 tysięcy, a przebudowa instalacji centralnego ogrzewania może pochłonąć dodatkowe 10–20 tysięcy. Łącznie? Lepiej nie liczyć… To prawdziwy cios dla domowego budżetu, zwłaszcza że wcześniej ludzie wydali już sporo na gazowe kotły i teraz dowiadują się, że sama wymiana będzie kosztować fortunę.
Jeśli nie gaz, to co
Są systemy hybrydowe: kocioł gazowy plus pompa ciepła lub kolektory słoneczne. Kocioł działa tylko przy dużych mrozach. Resztę czasu ogrzewa dom pompa ciepła. Rachunki spadają nawet o połowę, a system nadal jest legalny.
Na systemy hybrydowe można wciąż dostać dotacje. To sposób, by zabezpieczyć się na przyszłość, bez natychmiastowej rezygnacji z gazu.
Co z mieszkaniami w blokach?
Niektóre bloki na polskich osiedlach w wciąż mają piecyki gazowe. Jak wymienić piec w budynku wielorodzinnym? Jeśli ogrzewanie jest wspólne, decyzję podejmuje zarząd wspólnoty. Koszty dzieli się proporcjonalnie do powierzchni mieszkań.
Co ważne, wspólnoty mieszkaniowe mogą dostać nawet do 375 tys. zł dotacji, jeśli zdecydują się na wymianę źródła ciepła i kompleksową termomodernizację. Pomaga rządowy program „Ciepłe Mieszkanie”. Dzięki temu mieszkańcy bloków mogą znacznie obniżyć koszty modernizacji – o ile wspólnota podejmie decyzję i złoży wniosek o dofinansowanie.