W Polsce przemysł zagospodarowuje 60 proc. produkcji jabłek, ale te jabłka, które trafiają do przetwórstwa nie są jabłkami przemysłowymi o wysokiej kwasowości, ale odpadami jabłek deserowych - tłumaczył na konferencji w Senacie "Przetwórstwo owoców i warzyw w Polsce: uwarunkowanie i perspektywy".

W tym roku urodzaj jabłek w Polsce jest wyjątkowy, ale także w innych krajach jest ich dużo. Tegoroczna produkcja jabłek oceniana jest na 4,5-5 mln ton tj. prawie dwa razy więcej niż w poprzednim roku. Tak duża produkcja - największa od 10 lat - spowodowała ogromne problemy sadowników ze sprzedażą jabłek. Nie dość, że zakłady przetwórcze płacą niezwykle mało ok. 10 groszy za kg, to jeszcze są trudności z ich sprzedaniem.

"Czy środowisko sadowników nie widzi, co się dzieje przy nadmiarze sadów i nadprodukcji. Poleciłem odpowiedniemu departamentowi przeanalizować wstrzymanie dopłat do zakładania sadów" - poinformował Ardanowski. Dodał, że "jeżeli w kolejnych latach nie będzie zmiany struktury polskiego sadownictwa, w sensie podaży ilościowej i jakościowej, to te problemy będą się powtarzały". Minister podkreślił, że na rynku owoców i warzyw, unijne przepisy zabraniają jakiejkolwiek interwencji.

Jak zauważył, w innych krajach UE, sami producenci owoców czy warzyw decydują, ile wyprodukują i w jaki sposób będą sprzedawali - dodał. Np. cała produkcja owoców i warzyw we Francji sprzedawana jest poprzez giełdę.

Reklama

Zdaniem szefa resortu rolnictwa, w Polsce struktura przetwórstwa jest "chora" z założenia. W okresie transformacji, na początku lat 90, wyprzedano całe przetwórstwo. Doprowadzono, do tego, że rolnicy nie są udziałami przetwórstwa, a tam dopiero powstają dochody, nie przy produkcji surowca.

Jak mówił minister, niektóre zakłady twierdzą, że mogłyby zapłacić po 30 gr za kg jabłek, ale po co mają to robić skoro rolnicy dostarczą im jabłka po 10 gr za kg. "Jeżeli tego nie zmienimy, to cały czas przetwórstwo będzie działało na szkodę rolników i będzie wykorzystywało swoje przewagi jak to ma miejsce w tym roku" - zaznaczył minister.

Podkreślił, że dzięki swoim staraniom, jedna z firm podjęła się skupu nadwyżek jabłek. Firma ta już zagospodarowała 180 tys. ton jabłek w postaci kontraktów oraz skupu. Po pomoc zgłosiło się kilka firm deklarując toczenie jabłek, ale niemieckie firmy szantażują je zmuszając do rezygnacji z tego działania - wyjaśnił Ardanowski.

Zapewnił, że w przyszłym roku państwo nie będzie bezradne jak w tym roku, bo jedna z firm (Włocławek należąca do koncernu Krajowej Spółki Cukrowej) zadeklarowała, że zakupi linię do tłoczenia jabłek, by złamać monopol firm, które się tym zajmowały.

"Te firmy, które pomogą w rozwiązywaniu bieżących problemów rynkowych będą miały pomoc w eksporcie" - zadeklarował.

"Oczekują, żeby sami sadownicy się swoimi sprawami zajęli, żeby byli tą grupą, która nie da się po raz kolejny oszukać" - powiedział minister.

Poinformował, że podjąłem decyzje, że wstrzyma dodatkowe dofinansowania do przetwórstwa. Takie dopłaty można uzyskać z funduszy unijnych, a maksymalna pomoc może sięgnąć 10 mln zł.

"Jaki jest sens pompowania publicznych pieniędzy w firmę, która zachowuje się tak jak w tej chwili. Do tej pory zostało w przetwórstwo "wpompowane" miliardy złotych. Trwają analizy jak przesunąć te pieniądze na drobne przetwórstwo, na małe zakłady. To jest oferta dla zorganizowanych form rolników" - powiedział Ardanowski.

Minister podkreślił, że do tej pory rolnicy i przetwórcy nie mogą uzgodnić stanowiska odnoście umowy kontraktacyjnej. "Każda strona chce mieć umowę, które będzie dla tej strony korzystna. Projekt jest przygotowany, jest on na stronach ministerstwa.

Jeżeli sadownicy i przetwórcy nie porozumieją się, to "zaproponuje parlamentowi przyjęcie takiej umowy, która będzie w sposób radykalny regulowała stosunki miedzy jedną a drugą stroną i strony będą musiały ją przyjąć. Umowa będzie wprowadzała kary dla obu stron, bo nie może być, żeby tylko jedna strona była preferowana" - poinformował.

Stowarzyszenia Krajowa Unia Producentów Soków W Polsce przetwórstwem owoców i warzyw zajmuje się 306 firm, a tłoczeniem soków - 58.

Stanowisko producentów soków

Stowarzyszenie Krajowa Unia Producentów Soków w odniesieniu do słów ministra rolnictwa przesłało redakcji Forsal następujące oświadczenie:

Stowarzyszenie Krajowa Unia Producentów Soków nie zgadza się z wypowiedzią Pana Ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego oraz jest przeciwne rozpowszechnianiu informacji, które sugerują zmowę tłoczni soków, niechcących pomóc w zagospodarowaniu nadwyżek jabłek w ramach interwencyjnego skupu. Stanowczo protestujemy przeciwko takiemu przedstawieniu problemu, jakoby branża przetwórcza winna była obecnej sytuacji na rynku jabłek. Praktycznie wszystkie przedsiębiorstwa tłoczące jabłka – zarówno te z polskim, jak i zagranicznym kapitałem – obecnie pracują z wykorzystaniem 100% mocy przetwórczych i nie mają możliwości ich nagłego zwiększenia.

Chcemy zwrócić uwagę, że moc produkcyjna przedsiębiorstw przetwarzających owoce jest obecnie w pełni wykorzystywana. Prosimy mieć na uwadze, że aby przetworzyć 500 tys. ton jabłek, które w ramach interwencyjnego skupu planuje kupić firma Eskimos, wszystkie funkcjonujące w Polsce tłocznie musiałyby pracować tylko na rzecz tego zlecenia non stop przez 20 dni. Natomiast gdyby ta ilość jabłek trafiła do jednego z największych przedsiębiorstw na naszym rynku, firma ta musiałaby je przetwarzać bez przerwy przez min. 6 miesięcy. To pokazuje skalę problemu i wielkość przedsięwzięcia.

Branża przetwórcza stawiana jest przez Ministra Rolnictwa w negatywnym świetle. Tymczasem w środku sezonu zbioru jabłek ogłoszone zostało działanie, które nie bierze pod uwagę, że większość firm przetwórczych była w trakcie realizacji planów produkcyjnych z uwzględnieniem kontraktów sprzedażowych oraz planów zakupowych. W środku sezonu tłocznie wykorzystują 100% mocy przetwórczych i na bieżąco magazynują zagęszczony sok w ramach dostępnej pojemności tanków. Co więcej, firmy musiały zabezpieczyć środki finansowe na zakup surowca. Dla przykładu w bieżącym sezonie na zakup jabłek zostaną wydatkowane środki rzędu ok. 500 mln zł, które zostaną „odzyskane” dopiero po sprzedaży soku zagęszczonego na rynkach Europy Zachodniej, co dzieje się sukcesywnie, aż do lata 2019 roku. Branża przetwórcza z kredytowaniem zakupów musi radzić sobie sama. Nie ma dla firm przetwórczych dostępnych preferencyjnych kredytów na zakup owoców.

W bieżącym roku podaż jabłek jest rekordowo wysoka. Szacujemy, że może ona sięgnąć nawet 5 mln ton, czyli dwa razy więcej niż w roku ubiegłym. Taka ilość jabłek jest również wyzwaniem dla przetwórni w zakresie skupu, przetworzenia i sprzedaży rekordowej ilości zagęszczonego soku jabłkowego.

Nie znamy szczegółów warunków współpracy proponowanej przez Firmę Eskimos S.A. przedsiębiorstwom tłoczącym soki. W każdym jednak przypadku są to decyzje biznesowe poszczególnych firm, a nie sugerowana przez Pana Ministra odmowa podjęcia współpracy z przyczyn pozabiznesowych. Trudno również żądać od przedsiębiorców, że podpiszą niekorzystne dla siebie umowy i podejmą współpracę obarczoną dużym ryzykiem.

Zarówno sadownicy, jak i przetwórcy w bieżącym sezonie zderzyli się z olbrzymią nadprodukcją jabłek, dlatego w naszym wspólnym interesie jest znalezienie długofalowych rozwiązań, a nie szukanie winnych tej niezależnej od nas trudnej sytuacji. Wzajemne oskarżenia nie pomagają, a wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej utrudniają współpracę i szukanie porozumienia.