Skandal związany z rzekomymi naciskami na minister sprawiedliwości Jody Wilson-Raybould, które opisał na początku lutego dziennik „The Globe and Mail”, pogłębiony dymisją samej Wilson-Raybould i, w ubiegły poniedziałek, Jane Philpott szefującej Treasury Board (urząd łączący role resortu administracji i częściowo skarbu), przydarzył się rządzącym liberałom na początku roku wyborczego. Od dwóch dni w kanadyjskich mediach przewijała się nieoficjalna informacja, jakoby Trudeau miał wygłosić „oświadczenie o żalu za grzechy”.

Podczas porannej konferencji prasowej w Ottawie Trudeau wyjaśniał, że prosił swoich współpracowników, by przekazali b. minister sprawiedliwości i prokurator generalnej informacje o potencjalnych skutkach jej decyzji. Dodał, że to właśnie wówczas pojawił się problem zaufania między Wilson-Raybould i jego ówczesnym głównym sekretarzem i doradcą Gerrym Buttsem (Butts podał się do dymisji – PAP). „Nie byłem świadom tej erozji zaufania, a jako premier – powinienem” - powiedział Trudeau i dodał, że powinien był osobiście skontaktować się z Wilson-Raybould. Wyraził też żal, że minister nie przekazała mu, iż kontakty współpracowników premiera są przez nią odbierane jako naciski.

Przeciwko SNC-Lavalin, firmie inżynieryjno-budowlanej z siedzibą w Quebecu toczy się postępowanie w sprawie m.in. podejrzeń o łapówki. Może ono skutkować postępowaniem karnym lub zawarciem ugody. W przypadku ugody SNC-Lavalin mogłaby zostać ukarana grzywną, ale nie zostałaby odsunięta na 10 lat od publicznych przetargów. Premier i jego współpracownicy mieli naciskać na Wilson-Raybould, by wpłynęła na departament nadzorujący sprawę, aby zdecydowano się na ugodę.

SNC-Lavalin na całym świecie zatrudnia ponad 50 tys. osób, w Kanadzie daje pracę prawie 9 tys., przede wszystkim w Quebecu.

Reklama

Dochodzenie w sprawie nacisków prowadzi parlamentarny komisarz ds. etyki.

Równolegle sprawą zajmuje się parlamentarna komisja sprawiedliwości, której posiedzenia są transmitowane. Zgodnie z parlamentarną praktyką zeznający przed tą komisją nie są zaprzysięgani. Relacje świadków dały dwie odmienne wersje wydarzeń.

Tydzień temu wyjaśnienia składała sama Wilson-Raybould. Powiedziała, że między wrześniem a grudniem ub.r. wywierano na nią „intensywne naciski polityczne”. Miała być uprzedzona przez premiera o negatywnych konsekwencjach dla miejsc pracy w Quebecu w przypadku wszczęcia postępowania karnego. Mówiła o „zawoalowanych groźbach” ze strony Michaela Wernicka, urzędnika Privy Council, resortu służby cywilnej pełniącego funkcje doradcze i administracyjne dla rządu. W sumie kontaktowało się z nią, jak wyliczyła, jedenaście osób.

W styczniu br. w rządzie nastąpiły zmiany na stanowiskach po dymisji szefa jednego z resortów. Wilson-Raybould objęła funkcję ministra ds. weteranów i mówiła w ub. tygodniu, że jej zdaniem powodem odebrania jej teki ministra sprawiedliwości była sprawa SNC-Lavalin.

Philpott w poniedziałkowym oświadczeniu napisała, że podała się do dymisji w związku ze sposobem, w jaki rząd odniósł się do problemu nacisków na byłą minister sprawiedliwości. Jak podawały media, pozostałych 33 ministrów rządu Trudeau zapewniło o swoim poparciu dla premiera.

W środę komisja sprawiedliwości wysłuchała odpowiedzi Gerry'ego Buttsa. Podkreślał on, że nie zamierza „prowadzić sporu” z byłą minister. Dodał jednak, że jego wyjaśnienia pokazują „wersję wydarzeń bardzo odmienną od zaprezentowanej w minionym tygodniu”.

Według niego, po odejściu Scotta Brisona z Treasury Board Trudeau proponował Wilson-Raybould stanowisko ministra ds. rdzennej ludności (Indigenous Services), ale odrzuciła ona tę propozycję i objęła funkcję ministra ds. weteranów. Butts podkreślał, że próbował wytłumaczyć byłej minister, że zmiany nie mają nic wspólnego z jej decyzjami w sprawie SNC-Lavalin, ale bezskutecznie. Wziął na siebie odpowiedzialność za utratę zaufania ze strony Wilson-Raybould i Philpott.

Swoje wyjaśnienia kontynuował w środę Wernick, który odrzucił twierdzenie Wilson-Rayboult, jakoby stosował wobec niej „groźby”. Powiedział, że przedstawił jej jedynie skutki braku ugody.

Z kolei wiceminister sprawiedliwości Nathalie Drouin powiedziała, że Wilson-Raybould osobiście zablokowała przekazanie do Privy Council raportu w sprawie konsekwencji zastosowania ugody, o który ten urząd wcześniej poprosił.

Sprawa skomplikowała się tak bardzo po wyjaśnieniach świadków, że kanadyjskie media komentują, iż „wszyscy mają swoje opinie i swoje fakty” (CBC) i „każdy ma swoją percepcję” ("Le Devoir").

z Toronto Anna Lach (PAP)