"Czy organizacja terrorystyczna Państwo Islamskie zostało pokonane po tym, jak utraciło ostatnie terytoria w Syrii? Można na to odpowiedzieć innym pytaniem: co pojawiło się pierwsze, terytoria czy ideologia IS?" - pisze lewicowo-liberalny dziennik, wskazując że duchowa gleba, na której rozkwita radykalny islam jest wciąż żyzna. Nie zniknęła tylko dlatego, że IS nie zdołało utrzymać swoich ziem w Iraku i Syrii.

Zdaniem publicystki "SZ" Dunji Ramadan osłabienie może być tylko chwilowe: w dłuższej perspektywie doktryna może okazać się jeszcze bardziej niebezpieczna, kiedy wybuchnie ze zdwojoną siłą, żywiona resentymentem i nienawiścią po militarnej porażce. Zwłaszcza, że Państwo Islamskie nie straciło swoich przyczółków w Libii, na półwyspie Synaj, w Afganistanie i Nigerii.

Wśród czynników, które ułatwiają rozkwit radykalnego, wojowniczego islamu, dziennikarka wymienia niestabilność na Bliskim Wschodzie, rywalizację między Arabią Saudyjską i Iranem, które podsycają konflikty między sunnitami a szyitami oraz trwający od dziesięcioleci społeczno-polityczny zastój w świecie arabskim.

"Autokratyczni władcy i związane z nimi chciwe elity, bogacą się jeszcze bardziej, nierzadko przy nadskakiwaniu zachodnich państw. Tymczasem ludność marnieje intelektualnie i pod względem ekonomicznym" - analizuje Ramadan.

Reklama

Tak zwana arabska wiosna, która mogła dać młodym Arabom szansę na realny udział w życiu społecznym należy zdaniem komentatorki dawno do przeszłości.

"Wściekła młodzież czuje się zapomniana przez cały świat i traktuje wynaturzoną wykładnię islamu jako wentyl bezpieczeństwa dla frustracji i agresji. Dlatego propaganda Państwa Islamskiego wciąż będzie znajdowała posłuch, ponieważ gloryfikuje aktywnych młodych i przeciwstawia ich pozostającym w letargu starym" - prognozuje Dunja Ramadan. (PAP)