"Rurociąg działa, ale wymaga dodatkowych prac, ponieważ jest już długo w eksploatacji. Już półtora roku temu należało go zamknąć i zrobić remont" - powiedział w czwartek wicepremier Białorusi Ihar Pietryszenka po naradzie rządu z prezydentem Alaksandrem Łukaszenką.

Jak wyjaśnił, ze względu na partnerów rosyjskich, rurociąg był remontowany w trakcie eksploatacji. "Teraz jednak, ze względu na ekologię, zieloną gospodarkę, widzimy, że pewnych rzeczy nie możemy zrealizować i zapewnić obsługi technicznej bez zamknięcia lub ograniczenia pewnych odcinków" - dodał wicepremier.

Przedstawiciel przedsiębiorstwa zarządzającego rurociągiem uściślił potem, że planowany jest remont pięciu odcinków Drużby.

Wcześniej Łukaszenka porównał rosyjskie ograniczenia białoruskiego eksportu do sankcji i zasugerował, że Białoruś może zamknąć lub ograniczyć tranzyt ropy przez rurociąg ze względów technicznych.

Reklama

Jak mówił, Białoruś – w przypadku ewentualnych problemów – jest bardziej wyrozumiała wobec sąsiada i np. w momencie awarii nie zamknęła rurociągu naftowego, lecz remontowała go w taki sposób, by nie narazić partnerów na koszty.

"Jeśli trzeba (teraz) remontować rurociągi, które przebiegają przez nasze terytorium, to zamykajcie i naprawiajcie. Bo za to dobro, które czynimy dla Rosji, ciągle dostajemy zło. Do tego stopnia są bezczelni, że zaczęli wykręcać nam ręce" – mówił Łukaszenka podczas narady.

Rosja zapowiedziała, że od 12 kwietnia zabroni importu z Białorusi jabłek i gruszek. Ponadto zagroziła, że to samo zrobi z truskawkami, pieczarkami i kapustą pekińską.

Z Mińska Justyna Prus (PAP)