W swoim wtorkowym oświadczeniu Unia Afrykańska wyraziła "głęboki żal", że wojskowi nie oddali władzy cywilom w 15-dniowym okresie, który ta międzynarodowa organizacja wyznaczyła im 15 kwietnia.

UA dodała, że obecny 60-dniowy okres jest ostatnim terminem, jaki oferuje Tymczasowej Radzie Wojskowej.

W prowadzonych w Sudanie między rządzącą obecnie krajem radą wojskową a opozycją, w której wiodącą rolę odgrywa Sudańska Federacja Związków Zawodowych Pracowników i Wolnych Zawodów, trwa impas.

Kilkanaście dni temu obie strony porozumiały się w sprawie powołania wspólnej wojskowo-cywilnej rady, ale od tamtej pory nie osiągnięto zgody w sprawie jej składu. Wojskowi chcą rady 10-osobowej, w której byłoby siedmiu przedstawicieli armii; opozycja chce natomiast rady 15-osobowej, w której miałaby ośmiu swoich reprezentantów.

Reklama

We wtorek dowództwo armii poinformowało, że na czele nowej rady stanie generał Abdel Fattah el-Burhan. Ta nominacja wywołała niezadowolenie w ruchu protestacyjnym, który zaapelował w związku z tym o zorganizowanie w czwartek ogromnej demonstracji, w której udział miałoby wziąć dwa miliony ludzi. W ten sposób Sudańczycy mieliby zamanifestować sprzeciw wobec obecnych wojskowych rządów.

Protesty w Sudanie rozpoczęły się w grudniu ub.r. Początkowo spowodowane były rosnącymi cenami, a także brakiem żywności i paliw, szybko jednak zaczęto domagać się dymisji rządzącego krajem przez prawie 30 lat prezydenta Omara Baszira. Baszir pod presją ustąpił 11 kwietnia, a władzę w kraju przejęła Tymczasowa Rada Wojskowa, która ogłosiła dwuletni okres przejściowy. (PAP)

ulb/ pad/