Program "500 plus" był rewolucją, która przywróciła godność rodzinie. Pokazał, że bezpieczeństwo i dobrobyt rodziny stanowi dobro najważniejsze – powiedziała PAP szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska. Dodała, że rozszerzenie programu to naturalna konsekwencja zmian w polityce rodzinnej.

Prezydent Andrzej Duda podpisał w czwartek rządową nowelizację ustawy w sprawie rozszerzenia programu "Rodzina 500 plus". Zgodnie z nią prawo do świadczenia będą miały wszystkie dzieci i nastolatkowie do 18 lat.

Rafalska podkreśliła, że rząd cztery lata temu zapoczątkował "rewolucję, która przywróciła godność rodzinie". "Rewolucję, która wreszcie powiedziała wprost, że bezpieczeństwo i dobrobyt rodziny stanowi dobro najważniejsze, bo w życiu zdecydowanej większość z nas, nie ma nic bardziej istotnego niż rodzina. Rewolucję, która zerwała z ciążącym od początku okresu transformacji przeświadczeniem, że transfery pieniężne do rodzin muszą być traktowane jak jałmużna, pomoc socjalna" – powiedziała szefowa MRPiPS.

Dodała, że rząd od początku był zdeterminowany do tego, by poprawiać sytuację rodzin i sprzeciwiał się krytycznym głosom dotyczącym m.in. braku pieniędzy na program czy "rozleniwiania Polaków".

"Od samego początku stanowczo się sprzeciwialiśmy takim głosom. Konsekwentnie staliśmy po stronie rodziny. Bo ta krytyka tak naprawdę była wymierzona w rodziny, ośmieszała je i stygmatyzowała" – oceniła Rafalska.

Reklama

Jak podkreśliła, "Rodzina 500 plus" jest "pierwszym programem od transformacji ustrojowej, który tak wyraźnie akcentuje konieczność inwestycji w rodzinę".

Minister wskazała, że współczynnik dzietności utrzymuje się na najwyższym poziomie od ponad dwóch dekad (W 2017 roku wyniósł 1,45 i był najwyższy od 1997 roku).

"Bieda przestała mieć twarz dziecka. Wśród dzieci (w latach 2015-2017) ubóstwo skrajne obniżyło się o niemal połowę, z poziomu 9 do 4,7 proc. Zagrożenie ubóstwem lub wykluczeniem społecznym wśród dzieci w Polsce spadało najszybciej spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej" – akcentowała szefowa MRPiPS.

Jak dodała, poprawia się sytuacja materialna rodzin. Największa poprawa – jak wskazała minister – nastąpiła wśród rodzin mających 3 lub większą liczbę dzieci, wśród których zagrożenie ubóstwem skrajnym w latach 2015-2017 spadło o 47,5 proc., z poziomu 12,2 proc. do 6,4 proc.

"Dlatego nie boję się powiedzieć, że "Rodzina 500 plus" była rewolucją, która przywróciła godność rodzinie. Program nie stygmatyzował, nie wytykał palcem uboższych rodzin, bo na drugie i kolejne dziecko świadczenie przysługiwało wszystkim dzieciom, bez względu na zamożność rodzin" – zaznaczyła Rafalska.

"Mówię to w czasie przeszłym, bo dziś mam już pewność, że program nabierze jeszcze większego rozpędu, w jeszcze większym stopniu wspomożemy rodzin" – dodała.

Minister przypomniała, że od lipca program w nowej odsłonie obejmie 4,4 mln rodzin. Ze świadczenia skorzysta 6,8 mln dzieci.

"W ten sposób dołączymy do grona państw, które finansowo wspierają rodziny, nie uzależniając tego wsparcia od kryterium dochodowego. Centrum Analiz Ekonomicznych (CENEA) wskazuje, że rozszerzenie programu uplasuje Polskę na pierwszym miejscu wśród europejskich krajów pod względem wydatków na politykę prorodzinną" – podkreśliła Rafalska.

Zwróciła uwagę, że dzięki zmianom wydatki na rzecz rodzin wkrótce wzrosną do poziomu ok. 4 proc. PKB. "Mówimy więc o wzroście wskaźnika udziału wydatków na rzecz rodzin w PKB rzędu 125 proc. względem 2015 roku" – zauważyła.

Według szacunków podawanych przez resortu rodziny koszt rozszerzenia programu na wszystkie dzieci w bieżącym roku wyniesie ok. 9,6 mld zł. W przyszłym roku będzie to ok. 20 mld zł.

"Wiem, że te pieniądze trafią w dobre ręce – do rodzin. One najlepiej wiedzą, na co przeznaczyć te środki, jakie są potrzeby ich dzieci" – zaznaczyła minister.

"Rozszerzenie programu to również logiczne domknięcie dotychczasowego rozwiązania, to naturalna konsekwencja zmian w polityce wobec rodzin, które zaproponowała Zjednoczona Prawica. Realizujemy je krok po kroku, z korzyścią dla nas wszystkich" – podkreśliła Rafalska.

>>> Czytaj też: Pacjenci szpitali leżą na korytarzach, bo dyrektorzy nie chcą... zatrudniać pielęgniarek