Występując na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ambasador Madżid Takht Ravanczi podkreślił, że trzy europejskie mocarstwa, które popierają porozumienie, a także Stany Zjednoczone, które się z niego wycofały, będą musiały "przyjąć pełną odpowiedzialność za wszelkie możliwe konsekwencje" jeśli takie kroki nie zostaną podjęte.

Ravanczi dodał, że "wszczęta przez USA wojna handlowa", w tym próby zredukowania do zera eksportu irańskiej ropy, spowodowały, że "w praktyce porozumienie nuklearne przestrzegane jest tylko przez jedną stronę". "Wielostronne porozumienie nie może być realizowane jednostronnie. Sam Iran nie może i nie będzie już dłużej ponosić ciężarów narzuconych przez ten układ" - podkreślił.

Przedstawiciele Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec a także kilka innych krajów europejskich, wzywali Iran do dalszego przestrzegania porozumienia i do "powstrzymania się od eskalujących posunięć".

Ambasador Francji Francois Delattre ostrzegł, że "jakiekolwiek, nawet częściowe, wycofanie się Iranu z jego zobowiązań, miałoby negatywne konsekwencje w dziedzinie proliferacji nuklearnej i jeszcze bardziej zdestabilizowałoby cały region".

Reklama

17 czerwca Iran zapowiedział, że do najbliższego czwartku przekroczy limit 300 kg nisko wzbogaconego uranu oraz poinformował, że ostatnio znacznie zwiększył jego produkcję. Zagroził też, że 7 lipca rozpocznie wzbogacanie uranu do poziomu umożliwiającego wykorzystanie go w głowicach bojowych, jeśli do tego czasu europejskie mocarstwa nie zaproponują nowego porozumienia.

Zgodnie z postanowieniami porozumienia zawartego w 2015 roku, którego sygnatariuszami były europejskie mocarstwa oraz USA, irańskie zasoby wzbogaconego uranu miały być na 15 lat drastycznie zredukowane z prawie 12 ton do 300 kg. Liczba wirówek do wzbogacania uranu w ciągu najbliższych 10 lat miała zostać ograniczona z 19 tysięcy do 6 tysięcy. Górną granicę wzbogacania uranu określono na 3,67 proc.; do produkcji bomby atomowej potrzebne jest 90 proc.

Porozumienie przewiduje także przebudowę reaktora ciężkowodnego w Araku, akcentując, że nie będzie tam wytwarzany uran w postaci umożliwiającej wykorzystanie go do produkcji broni jądrowej.

Teheran zgodził się także na udostępnienie swoich instalacji nuklearnych inspektorom ONZ. W zamian sankcje godzące w gospodarkę irańską miały być stopniowo znoszone.

Jednak prezydent USA Donald Trump wycofał Stany Zjednoczone z tego porozumienia w maju 2018 r. i nakładał na Iran coraz ostrzejsze sankcje aby zmusić go do zgody na dalej idące ustępstwa. Co więcej Trump zagroził sankcjami także krajom trzecim, które utrzymywały stosunki handlowe z Iranem. (PAP)