Na początku lipca państwa członkowskie odrzuciły propozycję Junckera, by jego Komisja funkcjonowała do końca kadencji w niepełnym składzie - właśnie bez przedstawicieli Rumunii i Estonii. Komisarze z tych krajów objęli mandaty europosłów, dlatego państwa te mają prawo wysłać kogoś na ich miejsce.

Szef Komisji apelował, by na tak krótki czas stolice nikogo nie delegowały, bo generuje to ogromne koszty. Ma to być około miliona euro na komisarza w związku z koniecznością sformowania tymczasowego gabinetu, opłaceniem odpraw i nabyciem praw emerytalnych przez członka kolegium.

O ile Estonia zdecydowała się na przedstawienie kandydatury byłej minister finansów Kadri Simson, zarówno na tymczasowego komisarza do Komisji Junckera, jak i do nowej KE, to Rumunia zaproponowała byłego europosła, 70-letniego Ioana-Mirce Pascu, tylko do obecnej, kończącej kadencję Komisji.

Początkowo cała sprawa miała dotyczyć piątki komisarzy, bo tylu zostało wybranych do Parlamentu Europejskiego. Miejsce w PE wywalczyli: wiceszef KE Frans Timmermans (Holandia), wiceszef KE ds. euro Valdis Dombrovskis (Łotwa), wiceprzewodniczący KE ds. jednolitego rynku cyfrowego Andrus Ansip (Estonia), a także komisarz UE ds. polityki regionalnej Corina Cretu (Rumunia) oraz komisarz UE ds. społeczeństwa i gospodarki cyfrowej Marija Gabriel (Bułgaria). Ostatecznie mandat zdecydowała się przyjąć tylko dwójka: Cretu i Ansip, bo reszta (słusznie) liczyła na nominację do przyszłej KE pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen.

Reklama

O ile przed przerwą wakacyjną stolice mogły się obawiać, że nowa KE może nie powstać przez wiele miesięcy (tak mogłoby się stać, gdyby von der Leyen została odrzucona przez PE), tak teraz wszystko wskazuje na to, że 1 listopada nowa Komisja zacznie już funkcjonować.

"W czerwcu prawdopodobne było, że nowa KE może nie objąć urzędu w wyznaczonym terminie; w tym czasie zaproponowaliśmy nominację estońskiego kandydata do obecnej Komisji. Dziś jest jasne, że nowa Komisja najprawdopodobniej zacznie działać we właściwym czasie" - oświadczył w poniedziałek premier Estonii Juri Ratas.

W Parlamencie Europejskim, który ma przesłuchiwać kandydatów na komisarzy, również tych tymczasowych, powstał opór przeciwko otwieraniu drogi dla nominacji Estonki i Rumuna. Z informacji PAP ze źródeł w PE wynika, że wciąż nie jest przesądzone, czy zaplanowane na ten tydzień przesłuchanie w ramach konferencji przewodniczących komisji (już tylko rumuńskiego kandydata) się odbędzie.

Szefowa komisji budżetowej PE Monika Hohlmeier (EPL) napisała do przewodniczącego europarlamentu Davida Sassoliego, że sprawa wywołuje kontrowersje z punktu widzenia zarządzania unijnymi finansami. Jak wskazała, tymczasowi komisarze nie mieliby przypisanych tek (Juncker odmówił na znak protestu przeciwko decyzji państw członkowskich) i nie wiadomo, czym by się zajmowali w związku z tym, że kończąca kadencję Komisja nie przygotowuje już propozycji legislacyjnych.

Gdy obecni komisarze z Estonii i Rumunii ogłosili, że odchodzą do europarlamentu, zdecydowano, że ich teki (rynek cyfrowy i polityka regionalna) zostaną przekazane innym komisarzom. Rynek cyfrowy przypadł wiceszefowi KE Maroszowi Szefczoviczowi, a polityka regionalna Johannesowi Hahnowi. Rumunia do tej pory nie zdecydowała się na wycofanie swojego kandydata na tymczasowego komisarza.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)