Operację rozpoczęto w związku z wykryciem wirusa ASF w ciele dzika, padłego w strefie zdemilitaryzowanej. Dezynfekcja ma powstrzymać szerzenie się choroby za pośrednictwem tych zwierząt, choć nie jest jasne, czy to w ten sposób ASF przedostał się przez granicę – podała południowokoreańska agencja prasowa Yonhap.

Opryski ze śmigłowców zostały uzgodnione z dowództwem stacjonujących w Korei Południowej sił ONZ, którym przewodzą USA. Powiadomiono o tym również władze Korei Północnej.

Południowokoreańskie wojsko rozkazało żołnierzom strzegącym granicy, aby z miejsca strzelali do wszystkich dzików przekraczających strefę zdemilitaryzowaną. Poinformowano o tym również władze Korei Północnej, by uniknąć przypadkowych starć związanych z wystrzałami - przekazał Yonhap.

Od połowy września w Korei Południowej potwierdzono już 13 ognisk ASF. Pierwsze z nich znajdowało się w pobliżu granicy z Koreą Północną, która o przypadkach choroby w swoich hodowlach informowała w maju. Władze w Seulu prowadzą obecnie dochodzenie, by ustalić, w jaki sposób doszło do zakażenia.

Reklama

Do piątku z powodu ASF w Korei Południowej wybito 100 tys. sztuk trzody chlewnej, a kolejne 50 tys. przeznaczono już do prewencyjnego uboju. Wszystkie potwierdzone jak dotąd przypadki wystąpiły na terenach położonych na północ od Seulu, a władze wprowadziły na zainfekowanych obszarach surowe środki bezpieczeństwa, by nie dopuścić do rozprzestrzenienia się choroby na resztę kraju.

ASF nie jest groźny dla ludzi, ale dla nierogacizny jest chorobą śmiertelną i nie ma przeciw niemu skutecznej szczepionki.

Latem 2018 roku wirus po raz pierwszy zaatakował w Chinach, gdzie przyczynił się do spadku pogłowia trzody chlewnej o jedną trzecią, windując ceny wieprzowiny. Później chorobę wykryto również w Wietnamie, Mongolii, Laosie, Kambodży, Birmie i na Filipinach – wynika z danych Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO).

Andrzej Borowiak (PAP)