Mimo wtorkowej interwencji Fed, który obniżył stopy procentowe, notowania na nowojorskiej giełdzie spadały, dolar osłabił się w stosunku do franka i jena, a oprocentowanie 10-letnich obligacji po raz pierwszy w historii USA wyniosło mniej niż 1 proc. - podają w środę agencje.

Indeks Dow Jones Industrial stracił 2,9 proc., choć jeszcze dzień wcześniej, w nadzieli na to, że interwencja amerykańskiego banku centralnego uspokoi rynki, zyskał 5 proc. Indeks S&P 500 spadł o 2,8 proc.

Szef Fed Jerome Powell przyznał, że bank centralny, choć obniżył stopy o 50 pkt. bazowych, nie jest w stanie rozwiązać problemu, jaki stanowi niepokój związany z epidemią koronawirusa.

Obniżenie stóp procentowych może skłonić konsumentów i firmy do zakupów i inwestycji, ale nie wpłynie na takie problemy, jak przerwanie łańcucha dostaw, zamykanie fabryk, czy ogólna atmosfera niepewności na rynkach - konstatuje AP.

Na giełdach będzie panował niepokój, dopóki inwestorzy nie zorientują się, jaki może być najgorszy scenariusz w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa; firmy, m.in. z sektorów motoryzacji, technologii i turystyki ostrzegły inwestorów, że ich dochody spadają. Nawet Visa nie zrealizuje planowanych zysków, ponieważ mniej klientów płaci kartami kredytowymi podczas podróży - podaje agencja.

Reklama

Ucieczka inwestorów do walut nazywanych bezpiecznymi zatokami - jak frank szwajcarski i jen - oznacza, że interwencja Fed okazała się niewystarczająca, by uspokoić rynki.

A radykalny spadek apetytu na 10-letnie obligacje USA świadczy o braku zaufania inwestorów lokujących pieniądze w najbezpieczniejszych walorach świata, które mają kolosalne znaczenie dla globalnego systemu finansowego.

USA nigdy jeszcze nie okazały się niewypłacalne, toteż ich obligacje skarbowe uznawane są za najbezpieczniejszą inwestycję świata. Są one denominowane w dolarach - głównej walucie, którą posługują się banki centralne i instytucje finansowe na świecie; toteż papiery dłużne USA uznawane są za filar globalnego systemu finansowego.

Uważa się, że giełdy są barometrem, który mierzy kondycję gospodarki USA. Ale rynek obligacji jest znacznie większy i jest też ważnym kołem zamachowym światowych rynków finansowych - przypomniał Reuters.

Ponadto inwestorzy traktują obligacje USA jako swego rodzaju "punkt zerowy". Ryzyko związanie z wszelkimi innymi inwestycjami mierzone jest w odniesieniu do tych papierów. Dotyczy to wszelkich instrumentów finansowych, wliczając w to kredyty hipoteczne, stopy procentowe banków, oprocentowanie kart kredytowych i innych papierów dłużnych.

Źródłem dodatkowego niepokoju ekonomistów jest fakt, że zamieszanie, jakie na światowych rynkach wywołuje epidemia koronawirusa, zbiega się w czasie z bardzo wysokim wzrostem globalnego zadłużenia. Według stowarzyszenia instytucji finansowych Institute of International Finance (IIF) stosunek światowego zadłużenia do PKB osiągnął w trzecim kwartale 2019 roku najwyższy poziom w historii - 322 proc. - podaje "Financial Times".

Może to oznaczać - zdaniem brytyjskiego dziennika - że jeśli koronawirus będzie się nadal rozprzestrzeniał, to wraz z wszelkimi istniejącymi już problemami systemu finansowego, może wywołać kryzys zadłużenia.

Jak wyjaśnia "FT", przerwanie łańcucha dostaw i zamykanie fabryk jest obecnie szczególnie groźne, ponieważ po ostatnim wielkim kryzysie finansowym inwestorzy lokowali pieniądze w długach firm spoza sektora bankowego, a teraz spadek dochodów tych przedsiębiorstw oznacza, że będą one miały problemy z obsługa zadłużenia.

Na niepokój inwestorów mógł też wpłynąć fakt, że wtorkowa telekonferencja ministrów finansów krajów G7, podczas której omawiano metody wspierania gospodarki ze względu na ryzyko jakie niesie epidemia, nie przyniosła żadnych konkretów.

Szef resortu finansów Japonii Taro Aso powiedział dziennikarzom po telekonferencji, że właściwe odpowiedzi polityczne na gospodarcze skutki koronawirusa będą różne w poszczególnych krajach.

Również we wtorek szefowa Europejskiego Banku Centralnego (EBC) Christine Lagarde zapewniła, że jej instytucja jest gotowa "podjąć stosowne i proporcjonalne kroki", by wesprzeć gospodarkę strefy euro w związku z epidemią koronawirusa, która niesie ze sobą "ryzyka ekonomiczne".

EBC ma jednak ograniczone pole manewru, ponieważ od dłuższego czasu stosuje kilka rozwiązań mających wesprzeć gospodarkę strefy euro, a podstawowa stopa procentowa jest ujemna, została bowiem obniżona do minus 0,5 proc.

Bank Światowy ogłosił we wtorek, ze przeznacza 12 mld dolarów na pomoc krajom walczącym ze skutkami zdrowotnymi i gospodarczymi epidemii koronawirusa.

Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) podała w poniedziałek, że koryguje w dół prognozy rozwoju światowej gospodarki w związku z negatywnym wpływem epidemii Covid-19 na niektóre sektory, a zwłaszcza na produkcję przemysłową i turystykę. OECD ostrzegła też przed globalnym spowolnieniem gospodarczym, spowodowanym rozprzestrzenianiem się wirusa, a nawet ewentualną recesją w strefie euro i Japonii.

>>> Czytaj też: Polska to podatkowy raj dla dłużników z przedawnioną należnością