Podaż czuła się na tyle pewnie, że indeks szybko minął strefę 1500 pkt. i z początkowych 1,5 proc. plusów zrobiły się dwuprocentowe spadki. Następnie mimo publikowanych słabych indeksów rozwoju największych gospodarek europejskich zagraniczne parkiety zaczęły odrabiać straty, a to skłoniło i krajowe byki do reakcji. Po dwóch godzinach dynamicznych zmian obie walczące strony osiągnęły kompromis umieszczając WIG20 niewiele powyżej 1500 pkt.

Jedyną istotną informacją z kraju była ogłoszona prognoza inflacji Ministerstwa Finansów, które przewiduje wzrost cen na poziomie 3,5 proc. To dużo, ale w tej chwili inflacja schodzi na drugi, a nawet trzeci plan.

Ze stabilizacji udało się wyrwać dopiero rynkowi po południu. Było to o tyle ciekawe, że w momencie kiedy zachodnie rynki osłabiały się to WIG20 agresywnie ruszył w górę. Podejście było równie agresywne co poranne spadki i bykom udało się nawet osiągnąć nowe maksima sesji, ale chęci do wzrostu zniknęły wraz z amerykańskimi danymi. Raport Challengera informujący o zwolnieniach mówił o 150 tys. nowych bezrobotnych - nie miał on dużego wpływu na rynki. Natomiast druga informacja będąca raportem firmy ADP prognozującej spadek zatrudnienia w sektorze prywatnym w Stanach o 742 tys. osób w marcu zmroziła inwestorów, a zwłaszcza niemiecki rynek, który w chwilę spadł o ponad procent. Na GPW silnej reakcji nie było widać, ale chętni do kupna też powstrzymali swoje apetyty.

Teoretycznie pozytywnymi sygnałami były wzrost podpisanych umów kupna domów w USA o 2 proc., oraz brak spadku indeksu rozwoju sektora przemysłowego w Stanach. Tak naprawdę jednak to niewielkie pocieszenie, bo dane z rynku pracy zapowiadają dla giełd bardzo ciężki piątek. Wtedy ogłoszony będzie oficjalny wzrost bezrobocia, a opierając się na dzisiejszych informacjach trzeba się przygotować na wręcz fatalne dane.

Reklama

W końcówce kupującym udało się powstrzymać rynek przed pryma-aprilisowym zamknięciem z jakim mieliśmy do czynienia wczoraj. Zawdzięczaliśmy to tylko początkowej sile byków w pierwszych taktach handlu za oceanem. Jeżeli nie utrzymają się one do końca `sesji za oceanem to już jutro rynek może chcieć zdyskontować piątkowe informacje, co będzie oznaczało nieuchronne spadki.

Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse