Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk Roman Gałęzewski powiedział PAP, że po spotkaniu z ministrem Gradem jest jeszcze bardziej zaniepokojony o przyszłość stoczni, niż przed wizytą w ministerstwie. "Wydaje się, że wiedza ogólna ministra o naszej stoczni i całym przemyśle okrętowym jest niepełna. Proponowany przez jego resort dla Komisji Europejskiej program restrukturyzacyjny dla Stoczni Gdańsk jest nieracjonalny ekonomicznie. To zamiatanie problemu pod dywan, za parę lat stocznia znowu będzie miała problemy" - wyjaśnił Gałęzewski.

Wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik, który uczestniczył we wtorkowych rozmowach ze związkowcami, powiedział PAP, że jest zaskoczony ich reakcją. "Jestem zdziwiony, że w taki sposób został odebrany przebieg spotkania z ministrem skarbu" - powiedział Gawlik. "Poprosiliśmy komisarz (ds. konkurencji) Neelie Kroes o spotkanie w sprawie planu restrukturyzacji dla stoczni Gdańsk. Minister skarbu Aleksander Grad zadeklarował wsparcie dla inwestora (ISD Polska - PAP) w rozmowach z Komisją Europejską dla obrony uzupełnionego, zmodyfikowanego planu restrukturyzacji" - podkreślił wiceminister.

Przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Stoczni Gdańsk Waldemar Wilanowski powiedział PAP, że Grad starał się zapewnić związkowców, że jego ministerstwo robi wszystko, co możliwe, aby gdański zakład nie podzielił losu gdyńskiej i szczecińskiej stoczni. "Poinformowano nas, że między 11 a 15 maja ministerstwo będzie negocjować z Komisją Europejską ulepszony plan restrukturyzacyjny dla firmy. Ja już jednak nikomu nie wierzę. Daliśmy jasno do zrozumienia ministrowi, że sytuacja wśród załogi stoczni jest bardzo napięta i w każdej chwili może wszystko wybuchnąć" - powiedział Wilanowski.

Gawlik przyznał, że MSP zabiega o spotkanie z KE między 11 a 15 maja. "Prosimy komisarz Kroes, by chciała zorganizować ze służbami Komisji Europejskiej spotkanie (w sprawie uzupełnionego planu restrukturyzacji stoczni Gdańsk - PAP) w tym czasie" - powiedział Gawlik. W ubiegłym tygodniu oba związki zawodowe działające w Stoczni Gdańsk przekształciły się w Komitet Protestacyjny w obronie zakładu i miejsc pracy. "Solidarność" oraz Związek Zawodowy Pracowników Stoczni Gdańsk zrzeszają 80 proc. zatrudnionych w zakładzie (obecnie w stoczni pracuje 2.300 osób).

Reklama

Związkowcy zareagowali w ten sposób na list komisarz Neelie Kroes do ministra skarbu w sprawie proponowanego planu restrukturyzacji stoczni. Z listu wynika, że KE negatywnie ocenia ten plan. "Ze wstępnej analizy podległych mi służb wynika, iż plan restrukturyzacyjny należy ocenić negatywnie, ponieważ warunki wytycznych w sprawie pomocy na ratowanie i restrukturyzację przedsiębiorstwa nie wydają się być spełnione" - napisała Kroes.

Plan restrukturyzacyjny dla Stoczni Gdańskiej przekazany został Komisji Europejskiej przez stronę polską 8 grudnia 2008 r., a dodatkowe wyjaśnienia i informacje wysłane były 30 stycznia i 20 lutego 2009 r. W swoim piśmie komisarz podkreśliła ponadto, że "nie zostało wykazane, że wdrożenie tego planu zapewni długotrwałą rentowność stoczni (...), pomoc państwa nie została ograniczona do niezbędnego minimum, a finansowanie procesu restrukturyzacji ze środków prywatnych nie jest zabezpieczone".

Pierwsza akcja protestacyjna związkowców ma się odbyć w środę w Warszawie przed Pałacem Kultury i Nauki, podczas odbywającego się w tym czasie zjazdu Europejskiej Partii Ludowej, jednej z frakcji zrzeszającej partie konserwatywne i chadeckie. W programie restrukturyzacji zapisano plany inwestycyjne Stoczni Gdańsk na poziomie 600 mln zł. Ukraiński właściciel stoczni spółka ISD Polska zapewniła, że działalność przedsiębiorstwa będzie oparta na trzech rodzajach produkcji: stoczniowej, budowie dużych konstrukcji stalowych oraz wież dla elektrowni wiatrowych. MSP ma udzielić inwestorowi 150 mln zł dodatkowej, zwrotnej pomocy publicznej na pokrycie zobowiązań publiczno-prawnych.

Jeśli Bruksela odrzuci program restrukturyzacji, stoczni Gdańsk grozi bankructwo.