Dramatyczny spadek produkcji aut w polskich fabrykach: według danych instytutu Samar od stycznia do końca kwietnia wyjechało z nich zaledwie 288,2 tys. samochodów osobowych i dostawczych – aż o 22,14 proc. mniej niż przed rokiem. W ubiegłym miesiącu liczba wyprodukowanych aut w porównaniu do marca zmniejszyła się o kolejne 6,9 tys. sztuk.

Problemy zaczyna mieć nawet lider naszego rynku Fiat, który do tej pory dobrze radził sobie z kryzysem. W kwietniu z jego polskich fabryk wyjechało aż o 17,9 proc. aut mniej niż w marcu.

Eksperci nie mają wątpliwości: zjazd produkcji w polskich fabrykach, który trwa już od kilku miesięcy, nabrał teraz tempa. Dramat przeżywają tacy giganci jak Volkswagen (w porównaniu z zeszłym rokiem z jego fabryki w Poznaniu zjechało o 16,4 proc. aut mniej niż przed rokiem) czy należący do GM Europe Opel (spadek o 57,7 proc.). Według Wojciecha Drzewieckiego, szefa Samaru, w tym roku uda się wyprodukować co najwyżej 700 – 800 tys. aut, podczas gdy w ubiegłym – prawie milion. "To może jeszcze nie dramat, ale należy już teraz obawiać się o przyszłość polskiej motoryzacji" - mówi Drzewiecki.

Co się stało? To efekt kryzysu, który spustoszył rynek motoryzacyjny w Europie. Polskim fabrykom daje się on mocno we znaki, bo do Europy Zachodniej trafia 97 proc. naszej produkcji. Tymczasem rynek europejski notuje w tym roku kilkunastoprocentowe spadki sprzedaży (w pierwszym kwartale przekroczył on 17 proc.).

Reklama

Największe problemy z powodu załamania popytu ma żerańska FSO. Po wygaśnięciu w ubiegłym roku licencji na produkcję Lanosa, który cieszył się dużym wzięciem na Wschodzie, fabryka nie może przebić się na Zachód z Chevroletem Aveo. W efekcie na Żeraniu stanęła produkcja. Przerwa potrwa do 22 czerwca. To pierwszy tak długi przestój fabryki samochodów w Polsce. "Sytuacja jest trudna, nie widzę żadnego światełka w tunelu" - mówi Janusz Woźniak, szef FSO Żerań.

Czy za FSO pójdą kolejne fabryki? Na razie ich przedstawiciele zapewniają, że nie. Takie deklaracje usłyszeliśmy w zakładach Opla w Gliwicach czy Volkswagena w Poznaniu. Jednak żadna z tych firm nie wyklucza takiego działania w przyszłości. "Rynek jest nieprzewidywalny" - mówi Piotr Danielewicz, rzecznik prasowy Volkswagen Poznań. Na razie fabryki w Polsce – z tyskim zakładem Fiata na czele, którego „500” i maleńki Ford Ka okazały się strzałem w dziesiątkę – mają chętnych na swoje auta na Zachodzie.

Rynek nakręca im system bonusów w Niemczech, dzięki któremu za stare samochody i kupno nowego ekonomicznego można dostać nawet 2,5 tys. euro premii. Nie wiadomo jednak, jak długo to jeszcze potrwa. "Wielkość tegorocznej produkcji jest uzależniona zarówno od dopłat w Niemczech, jak i od sytuacji makroekonomicznej. Jeżeli oba te elementy zawiodą, nie należy wykluczyć kolejnego załamania produkcji, z jakim mieliśmy już do czynienia na przełomie 2008 i 2009 r." - mówi Rafał Orłowski z firmy monitorującej rynek motoryzacyjny AutomotiveSuppliers. W ostatnim miesiącu zeszłego roku produkcja siadła aż o 26 proc.

Cezary Pytlos