Początek minionego tygodnia przyniósł wzrost cen surowca powyżej poziomu 68,5 dolarów, co miało między innymi miejsce na fali zwyżkujących notowań eurodolara. Kurs pary EUR/USD, z którym cena „czarnego złota” pozostaje w silnej dodatniej korelacji, wzrósł bowiem w okolice 1,4300. Poziom ten jednak zdołał powstrzymać dalsze wzrosty i doprowadzić do korekty o 2 figury. Wraz ze spadkiem eurodolara obserwowaliśmy zniżkę notowań ropy naftowej do poziomu 65 dolarów za baryłkę. Odreagowanie to wsparły dodatkowo rozczarowujące dane dotyczące zapasów surowca w Stanach Zjednoczonych – w minionym tygodniu wzrosły one nieoczekiwanie o 2,9 mln baryłek, podczas gdy przewidywano ich spadek o 1,6 mln.

Poziom 65 dolarów zdołał jednak powstrzymać zniżkę, w efekcie czego nastąpiło zdecydowane odreagowanie z powrotem w górę w kierunku 69 dol. za baryłkę. Dobrą informacją dla kupujących były najnowsze prognozy Goldman Sachs dla rynku surowca. Bank podniósł prognozę cen ropy naftowej na koniec bieżącego roku o 20 dolarów do poziomu 85 USD. Goldman oczekuje silniejszego wzrostu cen surowca w wyniku ożywienia gospodarczego oraz efektu ograniczania wydobycia przez państwa należące do Kartelu Krajów-Eksporterów Ropy Naftowej. Z prognozą tą zgodził się sekretarz generalny OPEC, według którego ceny surowca na początku przyszłego roku będą kształtować się pomiędzy 80 i 90 dolarów za baryłkę.

Zwyżka wyhamowała jednak na przełomie minionego oraz bieżącego tygodnia. Ze Stanów Zjednoczonych napłynęły bowiem dane, wskazujące na zdecydowana poprawę na tamtejszym rynku pracy. Według raportu Departamentu Pracy USA w maju w sektorze pozarolniczym ubyło 345 tys. miejsc pracy podczas gdy oczekiwana redukcja etatów kształtowała się na poziomie 525 tys. Informacje te wywołały oczekiwania na szybszy niż do tej pory sądzono powrót Fed do bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej, co z kolei wpłynęło na silne umocnienie dolara względem euro – kurs EUR/USD zniżkował do poziomu 1,3800. Cena ropy naftowej z jednej strony podążyła za spadkiem eurodolara, pikując na początku bieżącego tygodnia do 76 USD. Z drugiej jednak, dobre dane z USA, kraju będącego największym konsumentem surowca, wsparły oczekiwania na szybszy niż wcześniej prognozowano wzrost popytu na surowiec, w efekcie czego już drugi dzień bieżącego tygodnia przyniósł powrót cen „czarnego złota” powyżej poziomu 69 dolarów za baryłkę surowca.

Na rynku miedzi również panowała podwyższona zmienność - cena metalu na początku obecnego tygodnia zdołała utrzymać poziom powyżej 5000 dolarów za tonę (w kontraktach z dostawą za trzy miesiące). Na rynku miedzi ścierają się ze sobą obecnie dwie siły. Z jednej strony oczekiwania na szybsze wyjście globalnej gospodarki z recesji, i wzrost popytu na surowiec w długim terminie, wspierają jego ceny. Dodatkowo za zwyżką cen przemawia poprawiająca się kondycja gospodarcza największego konsumenta miedzi - Chin. Biorąc jednak pod uwagę krótszą perspektywę czasową, inwestorzy z niepokojem patrzą na nadchodzący okres letni, który zazwyczaj charakteryzuje się niższym popytem na surowce. Ponadto uczestnicy rynku oczekują spadku popytu ze strony Państwa Środka po tym jak rząd chiński zmniejszy skalę interwencyjnych zakupów miedzi.

Reklama