Dziś tylko odrobinę lepiej niż wczoraj
Liczono, że publikowany rano indeks IFO będzie pierwszą od dłuższego czasu informacją o poprawie sytuacji w strefie Euro. Zamiast tego analitycy zobaczyli spory spadek indeksu, który jasno pokazuje pogorszenie się nastrojów w niemieckiej gospodarce. W połączeniu z komunikatem Federalnego Urzędu statystycznego o spadku Niemieckiego PKB w drugim kwartale o 0,5 proc. nie były to dobre wiadomości. Momentalnie wzmocniły one dolara, a to przełożyło się na spadek ceny surowców.

Gracze otrzymując tak sprzeczne informacje (spadek ropy i spadek PKB) postanowili nic nie robić. Umiarkowanie skorzystały z tego byki i delikatnie podnosiły indeksy. Z upływem czasu niemiecki DAX odrabiał straty, by ostatecznie wyjść na plusy. Nasz rynek i jego mikro-obroty pozwoliły jednak na oderwanie się od tej korelacji i zamknęliśmy sesję na spadkach o 1,4 proc. Porównując to do wczorajszych „rekordów” jesteśmy aż o 30 proc. aktywniejsi, ale i tak wartości prognostycznej osiągnięty wynik nie ma żadnej. Pod koniec sesji WIG nie zareagował nawet na odrobinę lepsze dane ze Stanów. Ilość sprzedanych nowych domów odbiła się od 17-letniego dna i kosmetycznie wzrosła, a indeks zaufania amerykańskich konsumentów również okazał się lekko wyższy niż zakładano.

Skoro dla inwestorów nie miały znaczenia tak pilnie obserwowane dane z USA to również nikt nie zwrócił uwagi na krajowe odczyty. A okazało się, że stopa bezrobocia ponownie spadła (do 9,4 proc.) a sprzedaż detaliczna wzrosła zgodnie z oczekiwaniami o 14,3 proc. Dane te na razie uspokoją największych pesymistów, ponieważ nie pokazują niebezpieczeństwa gwałtownego hamowania polskiej gospodarki. Pewne spowolnienie po ubiegłorocznym rekordowym wzroście PKB o 6 proc. jest oczekiwane, ale najważniejsze aby przebiegło ono w sposób kontrolowany przy dość ograniczonej inflacji.


Krzysztof Barembruch
AZ Finanse

Reklama