Z drugiej strony kantory w Rosji nie mają dobrej opinii, wiele osób skarży się, że zostało oszukanych.

Punkty wymiany walut, podobnie jak kasyna czy wyścigi konne, muszą znaleźć się pod kontrolą państwa Jakie punkty usługowe są w Moskwie dominujące? Można odnieść wrażenie, że dwa rodzaje: na ulicach stolicy Rosji królują „salony krasoty”, czyli nasze salony kosmetyczne i fryzjerskie, oraz „obmieny walut”, czyli kantory.

Wymienić dolary lub euro na ruble można niemal wszędzie. Liczba tych punktów przyprawia o zawrót głowy, są ich tysiące i nie sposób przejść sto metrów, by nie minąć co najmniej dwóch kantorów.

Jednak ten miejski krajobraz może się wkrótce zmienić. Bank Centralny Rosji zamierza, według nieoficjalnych informacji, zlikwidować prywatne kantory. Obcą walutą miałyby handlować jedynie banki.

Reklama

Nasz rozmówca z banku centralnego mówi anonimowo o setkach skarg zgłaszanych przez Rosjan i obcokrajowców, oszukanych podczas wymiany walut. I będzie to oficjalny powód likwidacji kantorów. Trudno z nim zresztą polemizować, bo chyba każdy, kto korzystał z usługi oferowanej przez kantor, choć raz został oszukany.

Obcokrajowcy najczęściej stają się ofiarami podwójnych kursów. Ten, który obowiązkowo widnieje na wyświetlanej tablicy umieszczonej przed okienkiem, zwykle ma się nijak do używanego przez kasjera. Ale o tym klient dowiaduje się zwykle po transakcji, gdy sprzedawca pokazuje na kartkę, niedbale przyklejoną do ściany, gdzie mikroskopijnym drukiem lub ręczną cyrylica jest napisane, że kurs z tablicy obowiązuje na przykład od 10 000 rubli. Towar wydany nie podlega zwrotowi. Często praktykowaną metodą oszukiwania klientów jest także pobieranie prowizji, którą sprzedający nalicza dodatkowo przy różnicy kursów.

Więcej: w artykule na portalu Dziennik.pl