"Piątkową sesję na rynku złotego można podzielić na dwie części. Lepszy odczyt danych o PKB w II kwartale sprawił, że euro potaniało w okolice 4,0750 zł, a dolar 2,8330 zł. Bo istotnie, figura na poziomie 1,1 proc. r/r imponuje, zwłaszcza, że tylko Polska odnotowała wzrost gospodarczy na tle całej Europy. To głównie zasługa słabego złotego, który wsparł eksport, ale także pewnej izolacji polskiej gospodarki od globalnych trendów" - poinformował analityk DM BOŚ Marek Rogalski.

W jego ocenie w długim okresie nie należy się więc martwić o trend, który wskazuje, że nasza waluta ma jeszcze pole do dalszego umocnienia.

"W ciągu kilku tygodni bariera 4 zł za euro, zostanie prędzej czy później przebita" - podkreślił Rogalski. Analityk zaznaczył jednak, że krótkoterminowe perspektywy nie są już tak dobre.

"Słabość popytu na rynkach akcji widoczna w II połowie sesji, sugeruje, iż dzisiejszy handel na Wall Street może zakończyć się na minusach. W efekcie po południu złoty jest słabszy" - ocenił analityk. Dodał, że dodatkowo niepokój budzi wzrost rentowności długoterminowych obligacji rządowych USA (10-latków), który zazwyczaj był sygnałem do korekty na giełdach i umocnienia dolara.

Reklama

W piątek po godz. 17. za jedno euro płacono 4,0932 zł a za dolara 2,8495 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,4365 zł.