"Nie jest niczym nowym stwierdzenie, że zachowanie naszego indeksu jest ściśle powiązane z tym co dzieje się na rynkach otoczenia, dlatego też spadek amerykańskich futures wymusił podobny ruch na Starym Kontynencie" - ocenił analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego Marcin Stebakow. Już początek sesji zaczął się od spadku WIG20, który następnie został pogłębiony.

"Podobny przebieg miał początek u naszych zachodnich sąsiadów, niemiecki DAX i francuski CAC40 do godz. 10 znalazły się na minimalnych poziomach. Winę za to ponosiły zniżkujące wówczas kontrakty na amerykańskie, które spowodowały wyznaczenie minimum WIG20 na poziomie 2 371,9 pkt (-0,7 proc.)" - poinformował Stebakow. Jednak później słaba aktywność sprzedających oraz wzrost kontraktów z rynku amerykańskiego pozwolił WIG20 najpierw na minimalizację strat a później na wzrost poziomu powyżej wczorajszego zamknięcia.

Ponowny spadek amerykańskich futures sprawił jednak, że wzrost nie mógł być kontynuowany. "Gorszy odczyt sprzedaży nowych domów w USA, który wyniósł 342 tys. wobec szacunków 370 tys., wymusił zejście krajowego indeksu na wysokość 2377,7 pkt, gdzie oczekiwaliśmy na finałowe rozstrzygnięcia. W końcówce strona podażowa przystąpiła do ataku spychając indeks na wysokość 2373,4 pkt" - podsumował Stebakow. Analityk podkreślił, że do spadku WIG20 najbardziej przyczyniły się walory spółek surowcowych: KGHM i PKN Orlen a także PGNiG. Jednak największą obniżkę (blisko 3,6 proc.) zanotowała Agora. Papiery tej grupy medialnej mają jednak mniejszą wagę w całym indeksie.

W środę WIG20 spadł o 0,64 proc. do 2373,41 pkt a WIG o 0,23 proc. do 39961,05 pkt. Wartość obrotów na rynku akcji kształtowała się na poziomie ok. 1,37 mld zł.

Reklama