Marek Belka, podobnie jak Jacek Rostowski, dał się wielokrotnie poznać opinii publicznej jako euroentuzjasta i zwolennik wejścia Polski do strefy euro. Można zatem przyjąć, że jako prezes NBP popierałby rząd w staraniach o wprowadzenie w Polsce wspólnej waluty. Jednocześnie jednak – jako trzeźwo myślący ekonomista i znany na arenie międzynarodowej ekspert – prawdopodobnie pełniłby rolę konstruktywnego krytyka poczynań gospodarczych rządu.

Rok temu, podczas debaty w Centrum Politycznych Analiz Belka mówił: „Kto jest w eurolandzie, ma dostęp do płynności Europejskiego Banku Centralnego. Polska, nie będąc w strefie euro, może dostać tam kredyt, ale pod zastaw papierów denominowanych w euro, a takich mamy niewiele. Poza tym jest kwestia wiarygodności: Słowacja, która przyjęła euro, nie jest już zaliczana do krajów rynków wschodzących. Jest po prostu krajem strefy euro”.

W obliczu kryzysu dłużnego w strefie euro kandydat na prezesa NBP dał również dowód ekonomicznego realizmu. W niedawnym wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej Belka mówił: „Zawsze byłem zwolennikiem tego, aby Polska należała do strefy euro, i nim pozostaję. Przynależność do unii walutowej jest dla krajów, które mają elastyczną gospodarkę, jak Polska czy Estonia, korzystne. Jednak o pośpiechu nie ma co w tej chwili mówić”.

W innych wypowiedziach Belka stawiał również nacisk na konieczność uporządkowania finansów publicznych przed przyjęciem wspólnej waluty. Wielokrotnie podkreślał, że wejście do strefy euro musi być poprzedzone obniżeniem deficytu i trwałym zapewnieniem utrzymania w ryzach długu publicznego.

Reklama

Z powyższych wypowiedzi wyłania się obraz wyważonego kandydata na prezesa NBP, który bez dogmatycznego zacietrzewienia prowadziłby Polskę - pod względem polityki monetarnej - w kierunku europejskiej unii walutowej.

Nie przesądzając o słuszności tego kierunku - nie wszyscy eksperci uważają w końcu, że przyjęcie euro byłoby dla naszej gospodarki korzystne - warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element charakteryzujący Marka Belkę. Jako osoba z doświadczeniem w międzynarodowych instytucjach finansowych (przed obecnym stanowiskiem w MFW była jeszcze posada w Banku Światowym) bardzo dobrze orientuje się on w praktycznych zasadach funkcjonowania takich instytucji i zna osobiście najbardziej wpływowe osoby ze świata finansów. A taka wiedza w dobie wielomiliardowych pakietów pomocowych i zawirowań makroekonomicznych będzie na stanowisku prezesa NBP bezcenna.