"Jeśli chodzi o przyszłość Europy w dobie kryzysu finansowego to ja się bardziej obawiam postępującej dezintegracji strefy euro niż integracji strefy euro. Ale nie ukrywajmy: to jest konflikt między Niemcami a Grecją, bo to jest kwestia problemu w strefie euro, kto za kogo płaci" - powiedział Tusk dziennikarzom tuż przed rozpoczęciem szczytu.

"Ale to jest ważne, żeby to nie oznaczało powrotu do Europy dwóch prędkości" - podkreślił.

>>> Czytaj też: Petru: Rozpad strefy euro zły dla Niemiec

Na wniosek Niemiec przywódcy państw strefy euro przyjmą deklarację o zacieśniania eurolandu i koordynacji polityk gospodarczych i społecznych w gronie 17 państw eurolandu. Uzyskany przez PAP projekt wniosków końcowych ze szczytu mówi jednak, że "zainteresowane kraje spoza euro będą w pełni zaangażowane w tej proces".

Reklama

Źródła dyplomatyczne powiedziały PAP, że ten zapis jest gestem Niemiec w stronę przede wszystkim Polski i innych krajów spoza euro, które boją się, że zacieśnianie strefy euro oznacza pogłębianie Europy dwóch prędkości.

Tusk wyraził radość z zapisu o zaproszeniu państw spoza euro. "My w tych dyskusjach na temat wzmocnienia mechanizmu stabilizacyjnego czy o mocniejszym zarządzaniu finansowym (...) czy kiedy mówimy o tym co strefa euro dla siebie szykuje - w tych wszystkich sprawach Polska zainteresowana jest nie tylko uczestnictwem w dyskusjach, ale i zwiększeniem integracji ramach UE" - powiedział.

>>> Zobacz też: Strefa euro przed wielką próbą. Przetrwa czy upadnie?

"Jeśli mówimy o konkretnych mechanizmach takich jak euroobligacje, to z naszego punktu widzenia każdy nawet twardy mechanizm, który dotyczy całej UE, jest do przyjęcia. Ale każdy mechanizm, który będzie ekskluzywnie dedykowany tylko do grupy państw jest czymś negatywnym z punktu widzenia całej UE i Polski" - powiedział premier.

Piątkowy szczyt UE, oficjalnie poświęcony unijnej polityce energetycznej i innowacyjności, po raz kolejny zdominują sprawy gospodarcze: forsowane przez Francję i Niemcy zarządzanie gospodarcze w strefie euro i zwiększenie antykryzysowego funduszu dla jej członków. Kraje zgodziły się już, że do marca mają zostać przyjęte "konkretne propozycje w celu wzmocnienia zdolności finansowych europejskiego funduszu ratunkowego dla strefy euro", czyli de facto ma zostać zwiększona pula dostępnych środków. Obecnie środki te to 440 mld euro.

Niemiecko-francuskie propozycje, określane w Niemczech jako "pakt na rzecz konkurencyjności", mają przede wszystkim służyć poprawie pozycji konkurencyjnej strefy euro oraz wzmocnieniu zaufania rynków finansowych do wspólnej waluty.

Niemcy jeszcze rok temu odrzucały francuskie pomysły zarządzania gospodarczego tylko w gronie państw strefy euro, a teraz stawiają sprawę jasno: skoro ponoszą największy ciężar ratowania zadłużonych państw wspólnej waluty, to mogą wymagać, by koordynacja gospodarcza odbywała się na ich warunkach. Stąd niemieckie źródła mówiły np. o wprowadzaniu do konstytucji narodowych "hamulca zadłużenia" - na wzór niemiecki - który zobowiązuje rząd do utrzymania deficytu poniżej pewnego poziomu. Kolejne pomysły to dostosowanie systemów emerytalnych do sytuacji demograficznej, czy wręcz harmonizacja wieku emerytalnego, harmonizacja podatku od firm, zniwelowanie różnic w kosztach pracy, zniesienie automatycznej indeksacji płac.