Kryzys w Libii spowodował wstrzymanie produkcji jednego z najbardziej pożądanych gatunków ropy na świecie. Lekka i nisko zasiarczona ropa, zwana słodką, jest droższa od swojej cięższej odpowiedniczki o niższej jakości, zawierającej więcej siarki, ponieważ łatwiej ją przerabiać na takie produkty jak benzyna. Popyt na lekką, słodką ropę zazwyczaj rośnie przed tak zwanym sezonem motoryzacyjnym, kiedy konsumpcja benzyny rośnie.
Premia cenowa za niektóre gatunki słodkiej ropy, takie jak azerska BTC blend i kazachska kumkol, wzrosła do najwyższego poziomu w historii, wynika z danych agencji Platt, zajmującej się śledzeniem cen. Sonatrach, państwowy algierski koncern energetyczny, podniósł w czwartek oficjalną premię za sprzedaż swojej wysokojakościowej ropy saharan blend o 2,85 dolara powyżej gatunku brent. Tylko raz w historii jej cena była wyższa niż obecnie.
– Efekty libijskiego szoku podażowego już są zauważalne, jeżeli chodzi o rekordowe różnice w gatunkach ropy z basenu Morza Śródziemnego i Afryki Zachodniej – podała firma konsultingowa JBC Energy z siedzibą w Wiedniu, która specjalizuje się w rynku naftowym.
Do niedawna rynek fizyczny nie w pełni zdawał sobie sprawę z konsekwencji utraty libijskich baryłek, „ponieważ powaga sytuacji była początkowo maskowana sezonowymi remontami w europejskich rafineriach”, podała firma.
Reklama
Wzrost różnic w cenach nakłada się na wzrost cen benchmarkowych gatunków ropy, takich jak brent i west texas intermediate, które rosną z powodu obaw o rozszerzenie się politycznych niepokojów na Bliskim Wschodzie.
Cena ropy brent wzrosła w tym tygodniu do 116,09 dolara za baryłkę.
Skok różnic na rynku fizycznym sugeruje, że hossa na rynku naftowym ma solidne podstawy, bo wskazuje na realny brak ropy wysokiej jakości, mówią analitycy i traderzy. Ponieważ rafinerie szukają substytutu dla wysokojakościowej ropy libijskiej, walczą o te same dostawy od tych kilku krajów, które wydobywają lekką, słodką ropę.
Międzynarodowa Agencja Energetyki (IEA), która zrzesza zachodnie kraje będące głównymi konsumentami ropy, ostrzegła w ubiegłym tygodniu, że rynek nie docenia utraty libijskiej ropy z racji niższego popytu w basenie Oceanu Atlantyckiego i Morza Śródziemnego, spowodowanego przerwami konserwacyjnymi.
– Niefrasobliwość rynku może się skończyć w kwietniu, kiedy globalny popyt na ropę prawdopodobnie wzrośnie o blisko milion baryłek dziennie, bo w rafineriach Basenu Atlantyckiego skończą się przerwy konserwacyjne – napisała paryska IEA w comiesięcznym raporcie.
Choć Arabia Saudyjska i inni wiodący członkowie kartelu naftowego OPEC, w tym Kuwejt i Zjednoczone Emiraty Arabskie, zwiększyły produkcję, ich ropa nie jest tak dobrej jakości jak libijska, powiedzieli analitycy.
Premia dla innych gatunków, takich jak nigeryjskie qua iboe i bonny light, także wzrosła do bezprecedensowych poziomów. Różnica pomiędzy bonny light i brent niemal podwoiła się od początku kryzysu w Libii i osiągnęła w tym tygodniu cztery dolary, czyli najwyższy poziom od rekordu na poziomie
4,80 dolara, który został ustanowiony w czerwcu 2008 roku.