To jest nieodłącznym elementem Unii: członkowie nie są ani państwami w pełni suwerennymi, ani też nie są częścią federacji. Największym wyzwaniem dla strefy euro jest złagodzenie rezultatów tych sprzeczności.

Paul de Grauwe z Uniwersytetu Leuven zauważa kontrast między pozycją Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Rentowność 10-letnich obligacji hiszpańskiego rządu jest o 2 proc. wyższa niż podobnych obligacji w Wielkiej Brytanii i wynosi 5,3 procent wobec 3,5 procent. Jest to większa różnica niż się wydaje. Przyjmując, że Bank Anglii i Europejski Bank Centralny osiągają 2-procentowy cel inflacyjny, realne stopy procentowe Hiszpanii wyniosą ponad dwa razy tyle, co Wielkiej Brytanii. Czy sytuacja budżetowa krajów wyjaśnia różnicę? Niekoniecznie. Hiszpania będzie mieć niższy stosunek długu publicznego netto i brutto do PKB do przynajmniej 2016 roku. Będzie mieć też niższy deficyt budżetowy do 2014 roku oraz niższy pierwotny deficyt budżetowy (przed płatnościami odsetkowymi) do 2013 roku.

>>> Czytaj też: Mapa zadłużenia Europy: między bankructwem a fiskalizmem

Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego, deficyt budżetowy Wielkiej Brytanii ma wynieść 1,3 procent PKB w 2016 roku wobec hiszpańskiego deficytu na poziomie 4,6 procent PKB. Wyjaśnieniem tej różnicy mogą być różnice w pierwotnym deficycie budżetowym. Zgodnie z przewidywaniami, gospodarka Hiszpanii ma wzrosnąć średnio o 1,6 procent pomiędzy rokiem 2011 a 2016, podczas gdy średni wzrost gospodarczy Wielkiej Brytanii ma wynieść 2,4 procent. Jak zauważa prof. De Grauwe, płynność rynków dłużnych jest istotna. Jeśli rząd refinansuje swój dług co sześć lat i utrzymuje deficyt budżetowy na poziomie 3 procent PKB, musi wyemitować dług równy jednej piątej PKB każdego roku.

Reklama

>>> Czytaj też: Rządzący Europą toczą wojnę o kontrolę nad budżetami narodowymi

Strefa euro jest bardzo słaba. Ze względu na finansowe powiązania w Unii, słabość jednego kraju oznacza słabość wszystkich. Co może zrobić z tym strefa euro? Są trzy wyjścia: albo tę słabość zaakceptować, spowodować by Unia była bardziej jednorodna, lub stworzyć jeszcze bliższy związek między państwami. Ostatnia z opcji jest tym, co zaczęto już realizować. Jednak według profesora, Unia nie robi tego właściwie.

Pomoc w sytuacjach awaryjnych jest za mała, stopy procentowe są za wysokie, a zbiorowe działania na obligacjach wyemitowanych po 2013 roku gwarantują przyszłe kryzysy. Profesor de Grauwe proponuje zbiorowa emisję obligacji strefy euro do 60 procent PKB każdego z członków oraz zbiorowy nadzór nad finansowymi nadużyciami. Strefa euro musi iść naprzód bądź się cofać. Sądzę że wybierze pierwszą opcję.