W niedzielę Wolfgang Schauble, niemiecki minister finansów, wskazywał, że sektor prywatny będzie musiał wziąć udział w zwiększeniu greckiego długu. Komisja Europejska w poniedziałek nalegała, że przeprofilowanie, a więc niespłacanie pożyczek, kiedy nadchodzi już termin ich spłaty, różni się od restrukturyzacji - czyli niechęci do spłacenia długów w całości.

>>> Czytaj też: Juergen Stark z EBC: Restrukturyzacja greckiego długu to recepta na katastrofę

Jeśli to miało to być zabiegiem "zmiękczającym", było już za późno. Grecki dług już sprzedaje się tak, że niemożność spłacenia go jest nieunikniona. Na euro także nie wpłynął nagły przypływ szczerości. W istocie kurs wspólnej waluty wobec dolara wzrósł wczoraj odrobinę dzięki rozczarowującym danym dotyczącym amerykańskiej produkcji przemysłowej. Euro zignorowało wzrastającą rentowność greckich obligacji i w tym roku umocniło się głównie dzięki rosnącej niemieckiej gospodarce. Europejski Bank Centralny dał nadzieję na wzrost stóp na swoim ostatnim spotkaniu dwa tygodnie temu. Ale najlepszym wyjaśnieniem dla głębokości grobu euro, są obawy, że światowe spowolnienie uderzy w przedsiębiorców.

Dane tygodniowe od amerykańskich organów nadzorczych pokazują, że od roku euro porusza się w tym samym trendzie co pozycje spekulacyjne netto zajmowane na kontraktach euro/dolara w Chicago. Wcześniej wszelkie ruchy funduszy hedgingowych i innych podmiotów na rynkach kontraktów terminowych miały niewielki wpływ na walutę.

Reklama

Pozycje spekulacyjne netto zaczęły mieć znaczenie po 3 maja, gdy osiągnęły wartość 12,5 mld euro, najwięcej od 2007 roku. W ubiegłym tygodniu znajdowały się na poziomie 7,7 mld euro, a nawet pewnie przekroczyły tę kwotę od tego czasu. Te pozycje maja tendencję do szybkich zmian, ale ubiegłotygodniowe zakłady są zdecydowanie zbyt wygórowane. Sytuacja euro nie jest najlepsza, poważne osłabienie może dopiero nadejść.

ikona lupy />
Mapa zadłużenia Europy źródło: Eurostat / Forsal.pl