Po debiucie LinkedIn spodziewane są kolejne oferty publiczne spółek powiązanych ze społeczną rewolucją online. Pojawiły się jednak obawy, że tworzy się właśnie nowa bańka internetowa. Inwestorzy ustawiają się się w kolejce po akcje i płacą za nie znacznie więcej niż wygórowane i tak ceny emisyjne.
Akcje LinkedIn były sprzedawane w dniu debiutu po cenie 122,69 dolarów - to aż do 173 procent z ceny IPO (45 dolarów). Po takiej cenie spółka byłą wyceniana na 9,8 mld dolarów. -To bardzo wysoka wycena, co przypomina giełdowy entuzjazm inwestorów z 2000 roku - powiedział Michael Yoshikami, analityk YCMNET Advisors, firmy zajmującej się doradztwem inwestycyjnym. - W pewnym stopniu inwestorzy kupują LinkedIn, bo nie mogą kupić Facebooka. Ludzie są zdesperowani, by zainwestować w portale społecznościowe.
- Trudno wytłumaczyć takie zachowanie inwestorów, jeśli spojrzymy na obecne wyniki Linkedin – dodał Ryan Jacob z funduszu Jacob Internet Fund.
LinkedIn jest zarówno biznesową siecią społecznościową, jak i firmą świadczącą usługi rekrutacyjne. Przychody firmy w ubiegłym roku podwoiły się do 243 mln dolarów. Wycena firmy na jednego użytkownika jest wyższa niż Skype'a, sięga niemal 100 dolarów. Skype jest wyceniany na 13 dolarów na użytkownika.