"Zgadza się, że w tym roku sytuacja polskiego budżetu jest bardzo dobra: deficyt będzie mniejszy od zakładanego, nie ma konieczności emitowania dużego długu do końca roku, w związku z tym resort finansów nie jest pod presją. Popyt na polskie papiery dłużne jest przyzwoity, co widać na spadających rentownościach naszych obligacji. Przy tak panicznych nastrojach na rynku, jakie obserwowaliśmy ostatnio, inwestorzy nie pozbywali się polskich obligacji. Świadczy to o tym, że ufają, iż Polska nie jest narażona na szczególne konsekwencje (...).

Dostęp Polski do Elastycznej Linii Kredytowej z MFW (ok. 30 mld dol. - PAP) jest ważny szczególnie w kontekście obecnych zawirowań. Gdyby okazało się, że inwestorzy nagle przestają kupować polskie papiery dłużne, to moglibyśmy sięgnąć do tych pieniędzy, co zapobiegłoby utracie płynności.

Wydaje się, że przyszły rok będzie jednak trudniejszy dla budżetu niż obecny. Wygląda na to, że czeka nas spowolnienie w gospodarce. Im większe spowolnienie, tym większe trudności dla budżetu państwa.

Problem polega na tym, że działania podejmowane przez decydentów na świecie odsuwają problemy, ale nie rozwiązują ich. Rynek finansowy zaczyna trochę tracić cierpliwość. Konieczne będzie podjęcie działań interwencyjnych i stabilizujących znacznie szerzej zakrojonych niż dotychczas.

Reklama

Panika byłaby jeszcze głębsza, gdyby dane o zatrudnieniu okazały się słabsze (wskaźnik bezrobocia w USA obniżył się w lipcu z 9,2 proc. do 9,1 proc. - PAP). Nie możemy jednak wykluczyć scenariusza, że wyprzedaż, jaką obserwowaliśmy w czwartek, wróci. Przed nami kolejne publikacje z Chin i USA. Jak będę dobre - uspokoją rynek. Jeśli pojawią się gorsze publikacje, obawy będą się potęgować, a nerwowość na rynku powróci.