Hollande składa wizytę w Berlinie w korzystnym dla siebie momencie. W Niemczech słabnie poparcie dla chadeków z CDU, co potwierdziło niedzielne zwycięstwo socjaldemokracji SPD w Nadrenii Północnej-Westfalii. SPD zapowiedziało, że chce unijnego programu dla wzrostu gospodarczego i inwestycji. Zdaniem lewicy forsowana przez Merkel polityka zaciskania pasa poniosła porażkę. Takie samo stanowisko reprezentuje Hollande.
SPD w większości punktów zgadza się z Hollande’em. Np. w sprawie euroobligacji. – Proponujemy wdrożenie programu odbudowy gospodarczej, paktu dla wzrostu i inwestycji, tak aby pakt fiskalny w ogóle mógł funkcjonować – mówi szef SPD Sigmar Gabriel, kopiując argumenty Hollande’a. Program ten miałby zostać sfinansowany dzięki nowym dochodom z opodatkowania rynków finansowych, a także poprzez lepsze wykorzystanie funduszy strukturalnych i wzmocnienie kapitału Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
Te pomysły będą miały konsekwencje dla krajów nowej Europy. Hollande i niemieccy socjaldemokraci żądają zmiany polityki wydatkowej UE. SPD proponuje, by zamiast przeznaczania 40 proc. budżetów na subwencje rolne inwestować w badania i edukację. Podobne postulaty pojawiają się w odniesieniu do polityki regionalnej, z której najbardziej korzysta Polska. W praktyce oznacza to przesunięcie pieniędzy z nowej do starej Europy, ze stratą dla tej pierwszej.
Merkel będzie musiała iść na kompromis i z Hollande’em, i z SPD. Po pierwsze, by zarządzać Europą, potrzebuje Francji. Po drugie, by ratyfikować pakt fiskalny, potrzebuje głosów posłów SPD (przyjęcie wymaga zgody 2/3 posłów Bundestagu). Wczoraj kanclerz badała pole do kompromisu z Hollande’em. W przyszłym tygodniu ruszają rozmowy z SPD. Efektem będzie nowa filozofia wydawania pieniędzy w UE.
Reklama