W piątek górę wzięły bowiem kolejne, słabe publikacje makroekonomiczne z USA, co spowodowało, że po optymizmie związanym z przyszłorocznymi planami działań Hiszpanii i przychylnymi komentarzami przedstawiciela Komisji Europejskiej nt. kształtu proponowanego budżetu rządu M.Rayoja niewiele zostało. Emocje ostudziła już wypowiedź rzecznika Unii Europejskiej, który przyznał, iż ostateczna opinia w kwestii zapowiadanych reform może być wydana dopiero za kilka tygodni. To oznacza, że nadal nie można być pewnym, czy Madryt zdecyduje się w październiku wystąpić o dodatkową pomoc finansową (pomimo deklaracji hiszpańskiego ministra gospodarki), co więcej założenia przyjęte do przyszłorocznego budżetu wydają się mało wiarygodne, co sprawia, iż rynek nie wyklucza, że będą one musiały ulec zmianie, co może z kolei wpłynąć na relację przychodów do kosztów. Na razie rząd M.Rayoja przedstawił budżet, w którym położył nacisk bardziej na cięcia wydatków niż podwyżki podatków.

W piątek wieczorem (z opóźnieniem) podano wyniki audytu hiszpańskiego sektora bankowego, z którego wynikało, że osłabiony jeszcze na skutek kryzysu na rynku nieruchomości z 2008 roku, będzie potrzebować zastrzyku 59,3 mld EUR. Kwota zbieżna z oczekiwaniami rynkowymi pozostała więc bez wpływu na nastroje inwestorów, które już wcześniej pogorszyły opublikowane dane z USA. Niemniej warto wspomnieć, że badanie objęło 14 grup bankowych (czyli ok. 90% sektora). Największe potrzeby ma znacjonalizowany bank Bankia (występujący już w maju o pomoc publiczną w wysokości około 20 mld EUR), oszacowane na 24,7 mld EUR. Niemniej, hiszpańskie ministerstwo gospodarki i bank centralny jeszcze w piątek podkreśliły, że szacunki audytu „nie stanowią ostatecznej wysokości publicznej pomocy dla banków". Jak podano, po uwzględnieniu trwającego procesu fuzji i pewnych efektów fiskalnych kwota ta może zmniejszyć się do 53,7 mld EUR. Wyniki audytu z zadowoleniem przyjęła szefowa MFW Ch.Lagarde, która przyznała, iż „przyczyni się do budowy bardziej solidnego systemu bankowego", co będzie miało pozytywny wpływ na wzrost gospodarczy i wzrost zatrudnienia.

Tymczasem, po słabych wydźwiękach PKB za II kwartał i dynamiki sprzedaży detaliczne, ostatni dzień ubiegłego tygodnia przyniósł publikację kolejnych rozczarowujących figur. Indeks Chicago PMI nieoczekiwanie spadł we wrześniu do 49,7 pkt z 53 pkt w sierpniu. To pierwszy od września 2009 roku odczyt poniżej granicznego poziomu 50 pkt Rynek oczekiwał stabilizacji indeksu na poziomie z sierpnia. Rozczarowaniem okazała się także publikacja ostatecznej wartości wrześniowego indeksu Uniwersytetu Michigan, który co prawda wzrósł do 78,3 pkt z 74,3 pkt w sierpniu i tym samym miał najwyższą wartość od maja br., jednakże okazał się słabszy od prognoz (szacunki rynkowe wskazywały na 79 pkt) i jego wstępnego odczytu na poziomie 79,2 pkt.

Kolejne publikacje z USA umocniły inwestorów w przekonaniu, że ostatnia decyzja Fed odnośnie zainicjowania programu QE3 była słuszna. Żeby tylko kolejne słabe dane nie zaczęły wkrótce zwiększać apetytów inwestorów na kolejne dodruki „zielonych”?! Jak bowiem łatwo zauważyć, pozytywne reakcje rynków finansowych na ostatnie działania banków centralnych (przynajmniej jak na razie) nie przekładają się na realną gospodarkę.

Reklama

Obecnie kurs EUR/USD testuje linię 200-dniowej średniej kroczącej i dopóki istotnie nie zejdzie poniżej niej można oczekiwać powrotu wzrostów euro/dolara. Silny opór wyznacza poziom 1,296 USD będący jednocześnie nie tylko lokalnym ekstremum, ale też poziomem dwutygodniowej średniej ruchomej, jednocześnie stanowiący 38,2% zniesienia Fibonacciego wrześniowych spadków pary euro/dolar oraz jej maksima z 17 września. Przełamanie tego poziomu będzie potwierdzeniem chęci powrotu do trendu wzrostowego na EUR/USD. Z kolei zanegowaniem tego scenariusza będzie zejście notowań głównej pary walutowej poniżej wsparcia na 1,28 USD, co mogłoby skutkować ruchem w kierunku 1,25 USD – wsparcia budowanego po sierpniowo-wrześniowych dołkach.

W kraju złoty lekko słabszy niż na zakończenie piątkowej sesji europejskiej, po tym jak w piątek testował okolice 4,09 wspierany najprawdopodobniej działaniami Ministerstwa Finansów (szerzej o tym fakcie w Tygodniku Rynkowym). W tym tygodniu odbędzie się decyzyjne posiedzenie RPP (2-3X). Część uczestników rynku zakłada, że Rada zdecyduje o cięciu stóp procentowych, w czym utwierdziła ich wypowiedź prezesa NBP. M.Belka zapowiedział, że podczas październikowego posiedzenia Rada będzie dyskutować o obniżkach stóp, zwracając uwagę, że Polskę czeka cykl łagodzenia polityki monetarnej. Decyzja jest już jednak częściowo w cenie naszej waluty (ponadto nie jest tak do końca pewna), stąd jej wpływ na notowania PLN powinien być ograniczony. Należy brać tu też pod uwagę fakt, że stopy obniża cały świat więc możliwe pogorszenie konkurencyjności złotego może być relatywnie względne. W tym tygodniu ewentualna deprecjacja naszej waluty nie powinna być silniejsza niż do 4,18. O zmianie obrazu technicznego rynku będziemy mówić dopiero po udanym teście strefy oporów rozciągającej się pomiędzy 4,20-4,22 PLN za euro. Istotnego umocnienia PLN raczej też nie oczekiwalibyśmy. Silne wsparcie stanowią poziomy 4,08-4,10.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.