Współczesny patriotyzm to przede wszystkim płacenie podatków – tę myśl słyszymy tak często, że przyjmujemy ją niemal bezrefleksyjnie. Ale czy jest to słuszna koncepcja?

Patriotyzm to miłość do ojczyzny. Ojczyznę zaś metaforycznie przedstawia się jako matkę. Matkę trzeba kochać, okazywać jej wdzięczność i troszczyć się o jej potrzeby. To wszystko prawda, jednak jeśli w miłości nie będziemy kierować się rozsądkiem mogą zrodzić się toksyczne relacje.

Na początek zastanówmy się nad kwestią pieniędzy. W końcu, jak słyszymy współczesny patriotyzm to przede wszystkim płacenie podatków. Bez naszych pieniędzy państwo nie byłoby w stanie funkcjonować, nie oznacza to jednak, że może żądać każdej kwoty i nie rozliczać się z efektywności wydatków. Czy gdyby twoja matka była w spirali zadłużenia, dałbyś jej pieniądze? A gdyby do tego była zakupoholiczką, nie umiała bilansować domowego budżetu i nawet nie chciała się poprawić?

Tak właśnie zachowuje się państwo (i nie jest to tylko polski problem), które co roku wydaje więcej niż ma, zadłuża się po to, by spłacić dawne długi, a gdy rodzą się problemy po prostu podnosi podatki. Matka zabiera dzieciom coraz więcej pieniędzy.

Gdyby wszystko działo się za obopólną zgodą nie byłoby problemu. Relacje rodzinne są w końcu ważniejsze od niegodziwej mamony. Niestety państwo często zabiera nam pieniądze w sposób podstępny i nieetyczny. Za przykład niech posłuży tu kwestia mandatów drogowych. W zamierzeniu są one sprawiedliwą karą i narzędziem wychowawczym dla „niegrzecznych” kierowców. W praktyce to sposób na ratowanie finansów publicznych. W tym roku do budżetu trafiło 1,2 mld zł z mandatów, w planie na przyszły rok zapisano cel 1,5 mld zł. To tak jakby rodzice planowali ile pieniędzy „za karę” potrącą dzieciom z tygodniówki.

Reklama

Gdyby dzieci były grzeczne, mamusi nie starczyłoby na wydatki, ale to tylko pozornie słuszne rozumowanie. W naciąganiu dzieci na pieniądze matka-państwo wykorzystuje swoją uprzywilejowaną pozycję wobec obywateli-dzieci. To ona ustala zasady i określa wysokość kar. Może również nie dotrzymać słowa i zawartej z obywatelami umowy. Tak było choćby w przypadku transferów do OFE oraz wydłużenia wieku emerytalnego.

Patologiczną niesłowność państwa można oczywiście wytłumaczyć chorobą psychiczną. Demokratyczny ustrój jest z definicji schizofreniczny, gdyż co kilka lat do władzy dochodzą nowe frakcje, które kierują się innymi wartościami. Ale z faktu, że rozumiemy przyczynę takiego stanu rzeczy, nie oznacza, że możemy czuć się pewnie. Nigdy nie wiemy na jaki szalony pomysł wpadnie nasza matka (w zeszłym tygodniu był to np. podatek od deszczu).

Patologie w rodzinie mogą trwać latami, ale trzeba z nimi walczyć. Czy jako obywatele możemy uzdrowić relacje z państwem? Na pewno nikomu nie polecam niepłacenia podatków, bo konsekwencje nie będą przyjemne. Powinniśmy za to starać się wpłynąć na naszą matkę, by wydawała mniej, dotrzymywała obietnic i nie podkradała naszych pieniędzy. Obywatele powinni wyrażać swoje zdanie nie tylko w trakcie wyborów, lecz na bieżąco krytykować złe pomysły polityków, postulować własne rozwiązania (choćby przez inicjatywę ustawodawczą) i wywierać wpływ na rządzących. Patriotyzm to nie tylko płacenie podatków, lecz wspólna odpowiedzialność za naszą chorą matkę.