Miasta się rozrastają, dlatego tereny należące do wojska, które kiedyś leżały na ich obrzeżach, teraz są niemal w centrum wielu miejscowości. I kłują w oczy lokalną społeczność, która łakomym okiem patrzy na te atrakcyjne tereny. Ludzie chcieliby się tam budować, inwestować, ale nie mogą, gdyż wokół jednostek wojskowych wytyczona jest strefa ochronna. – Samorządy dążą do ograniczania lub likwidacji tych stref – skarżą się urzędnicy MON. I złośliwie opóźniają procedury związane z wprowadzeniem potrzeb obronnych do planu miejscowego.
Potwierdzeniem opinii MON jest sytuacja w Rzeszowie. W lutym wojewoda podkarpacki Małgorzata Chomycz-Śmigielska na wniosek prezydenta miasta, mieszkańców i Spółdzielni Mieszkaniowej Projektant zgodziła się na zniesienie strefy ochronnej wokół strzelnicy. – To zielone światło dla inwestowania w budynki mieszkalne – uważa rzecznik prasowy wojewody Małgorzata Oczoś. Tu armia nie protestowała, bo żołnierze ćwiczą celność ręki i oka już nie za pomocą ostrej amunicji, ale laserowych symulatorów.
Mniej ugodowo jest w Poznaniu. Kiedyś teren wojskowego lotniska Krzesiny znajdował się poza miastem. Dziś jest to dzielnica Poznania, a jej mieszkańcy narzekają na hałas (w bazie w Krzesinach stacjonują F-16). Zmniejszenia strefy ochronnej chcieli samorządowcy z gminy Słupsk, gdzie planowane jest powstanie bazy wojskowej w Redzikowie. W Białymstoku wydano niedawno decyzję o warunkach zabudowy dla trzech domów jednorodzinnych: staną tuż obok terenów wojskowych.
Reklama
Obowiązujące rozporządzenie ministra infrastruktury z 2004 r. jest bardzo ogólne i nie daje konkretnych wytycznych, np. co do tego, jak duże mają być strefy ochronne. MON chce powrotu do regulacji, kiedy to wojewoda, a nie samorządy lokalne, decydował o ich wielkości. To spowoduje, że decyzje nie będą zapadały wbrew woli ministra obrony. Urzędnicy MON chcą też wymóc szybsze uchwalanie planów zagospodarowania przestrzennego mających uwzględnić realizację inwestycji obronnych. Najważniejsze wydaje się jednak zapewnienie, że w razie braku tych planów dla terenów otaczających obiekty wojskowe (co jest częste) decyzje administracyjne wydawane w sprawach ich zagospodarowania przestrzennego będą konsultowane z właściwym organem wojskowym. Teraz wojskowi narzekają, że są pomijani jako strona postępowania, gdy teren inwestycji od terenu wojskowego rozdziela inna nieruchomość. A może to być np. droga publiczna.
Projekt nowelizacji ma wkrótce zostać przesłany do ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej.